Image
Image
Image
Image

Gdzie wysokie turnie i szybkie hulajnogi

"Jesienią góry są najszczersze…" - mówią słowa jednej z turystycznych piosenek. Może w ramach sprawdzenia wybierzemy się w słowackie Tatry?

To miał być pierwszy nasz rodzinny wyjazd w góry. Ekipa - zróżnicowana wiekowo i kondycyjnie. Ja, mój mąż, ojciec i brat. Na rozgrzewkę poszliśmy w Niskie Tatry, gdzie niechcący podsłuchałam rozmowę brata ze spotkanymi na szlaku turystkami. -Fajne jesienne wakacje wymyśliła ci siostra - stwierdziły dziewczyny. Mój brat nie do końca się z nimi zgodził: -Wakacje? To obóz kondycyjny! - zripostował. No cóż, rzeczywiście może przesadziłam wówczas ze zbyt ambitną trasą. Obiecałam, że wycieczka w Wysokie Tatry będzie łatwa, ale równocześnie ładna widokowo...



Przystanek - pleso

Kiedy zjawiamy się w Tatrzańskiej Łomnicy z obawą patrzę na niebo. Łomnicki Szczyt (czyli Łomnica - 2634 m n.p.m.), na który zaraz zamierzamy wjechać kolejką linową, zasłaniają chmury. Nie jest jednak źle, bo kasa sprzedaje bilety (jeśli w górze jest zbyt silny wiatr, kolejka nie kursuje). Poza tym - możemy je kupić. W szczycie sezonie nie byłoby to takie oczywiste - górny odcinek kolejki ma przepustowość jedynie 45 osób na godzinę, tak więc zdarza się, że turyści odchodzą z kwitkiem. No ale na przecież jest jesień, tak więc i chętnych dużo mniej.
Najpierw czeka nas 12-minutowa podróż gondolką. Z góry patrzymy na nartostrady, obiecując sobie, że wrócimy tu, jak spadnie śnieg. Wysiadamy z wagoników przy Skalnatym Plesie (1751 m n.p.m.). Pleso, jak po słowacku określa się jezioro, rzeczywiście tu jest (Polacy stosują też nazwę Łomnicki Staw). Bilety na ostatni odcinek naszej podróży, czyli kolejkę linową ze Skalnatego Plesa na Łomnicę, mamy dopiero na za godzinę, wykorzystujemy więc czas na obejście niewielkiego, głębokiego na 4,5 m jeziorka morenowego i poczytanie tablic informacyjnych na temat geologii, przyrody, a także - astronomii (ciekawe zdjęcie z całkowitego zaćmienia słońca). Ten ostatni temat jest jak najbardziej uzasadniony - przy jeziorze znajduje się obserwatorium astronomiczne, niestety nie udostępnione do zwiedzania.


Zdobyć Dziadka!

Aż 25 tatrzańskich szczytów przekracza wysokość 2500 tys. m n.p.m.. Do Słowacji należy większość Wysokich Tatr (260 km kw. z ogólnej powierzchni 341 km kw.). Sięgający 2834 m n.p.m. Łomnicki Szczyt jest jedynie 20 m niższy od najwyższego w całych Tatrach Gerlacha.
Trzeba przyznać, że wjazd kolejką na Łomnicę to emocjonujące przeżycie. Zawieszona na linie kabina zabiera każdorazowo 15 osób. Po drodze praktycznie nie ma podpór - w najwyższym punkcie wisimy 250 m ponad ziemią. Wokół nas są tylko groźne, strome skały. Przypominam sobie film relacjonujący wyczyn narciarza-ekstremalisty, który pokonał widoczny w dole żleb. Nie możemy uwierzyć jak mu się udało zjechać z tej stromizny!
Zadziwia nas strona konstrukcyjna kolejki. Bądź co bądź jej budowę zaczęto w 1936 roku, a 4 lata później można już było wjechać na górę. Nawet teraz, przy obecnych zdobyczach techniki, postawienie czegoś takiego nie jest proste, a co dopiero wtedy…
Po niecałych 9 minutach wysiadamy. Mamy 50 minut aby nacieszyć się widokami - czas pobytu na górze jest ściśle limitowany. Szczęście nam dopisuje - chmury w międzyczasie się rozwiały, mamy więc zapierającą dech panoramę. Z jednej strony - morze gór, z drugiej - równinę na której widać Poprad i tamtejsze lotnisko. W jednym z przewodników czytamy, że przy dobrej pogodzie można z Łomnickiego Szczytu zobaczyć tak odległe góry jak karkonoska Śnieżka, Łysica w Górach Świętokrzyskich, Howerla w ukraińskiej Czarnohorze czy węgierskie Góry Tokajskie. Przy nas aż tak dobrze z widocznością jednak nie jest, ale i tak jesteśmy podekscytowani tym co nas otacza. Rozpoznajemy Kriwań, Gerlach, Lodowy, z drugiej strony - Kieżmarski, Hawrań i Murań... Właśnie spieramy się które to są Rysy (najwyższy szczyt Polski jest 134 m niższy!), kiedy za barierką słychać jakieś głosy i chwilę potem z przepaści wyłaniają się taternicy. Ściskają sobie w ramach gratulacji dłonie, po czym rozwiązują linę, zdejmują uprzęże. Pytam o wspinaczkę - z Chaty Teryho zabrała im ona ok. 3 godzin, a stopień trudności w stosowanej przez alpinistów skali oceniają momentami na 6 (wg międzynarodowej skali wg której maksymalna jest ósemka).
Rozmowę przerywa nam nadawany przez głośniki komunikat, że pasażerowie z numerkiem nr 4 (to m.in. my) wzywani są do powrotu. To już minęło 50 minut? Szybko… W oczekiwaniu na wagonik zasiadamy w przytulnej Cafe Dedo. Nazwa tej najwyższej położonej słowackiej knajpki oznacza "Dziadka", bo tak niegdyś mówiło się o Łomnickim Szczycie. Uważano, że przy pewnych warunkach, zwłaszcza w blasku księżyca, góra przypomina głowę dostojnego, brodatego starca z ogromnym nosem i głęboko osadzonymi oczami. W jednej z kronik zachowało się wspomnienie z wycieczki prowadzonej w 1654 roku przez austriackiego nauczyciela. Pokazując Łomnicę tłumaczył swoim podopiecznym: "A to jest Dziadek. Nikt na niego nie wszedł i jestem przekonany, że wejście na niego jest niemożliwe". Pierwsze zdobycie "Dziadka" nastąpiło w XVIII wieku, no a teraz, dzięki kolei linowej, można się tu dostać bez żadnego wysiłku.


Mleko świstaka

W Parku Narodowym Wysokich Tatr do dyspozycji jest aż 600 km oznaczonych szlaków. Skalnate Pleso to jedno z miejsc, skąd się one rozchodzą. My cel mamy już wyznaczony - miało być relaksowo, więc czeka nas raczej łagodne zejście na odległy o 2 godziny drogi Hrebienok, w wersji polskiej znany jako Siodełko (1263 m n.p.m.). Trasa jest prosta i dobrze oznakowana - to fragment mającej w sumie ok. 50 km "tatrzańskiej magistrali". Nawet mapa w tym przypadku nie jest konieczna - drogę stanowi wybrukowany wielkimi głazami chodnik. -Ahoj! Dobry dzień! - pozdrawiamy się ze spotkanymi na szlaku wędrowcami. Po krajobrazie nagich skał droga wiedzie przez piętro kosodrzewiny, potem zaczyna się las. Co i rusz przystajemy zachwycając się widokami. Żałujemy tylko, że nie udało spotkać się kozic. Po słowacku kozica to "kamzik". Tak nazywa się też jedno z lokalnych piw. Piwo zostawiamy sobie jednak na wieczór, za to w ramach próbowania lokalnych specjałów, podczas przerwy na obiad w schronisku Zamkovskeho Chata, nie przepuszczam okazji by nie sprawdzić smaku "mleka świstaka". Nie ukrywam - bardzo dobre! Tak naprawdę to miks mleka (bynajmniej nie świstaka) z ajerkoniakiem i bitą śmietaną.
Ze zregenerowanymi siłami wyruszamy w dalszą trasę. Na mostku przy wodospadzie robimy kolejną sesję zdjęciową. Wydłużamy zresztą trochę trasę, "zdradzając" czerwoną magistralę na rzecz zielonego odbicia - szlaku również prowadzącego na Hrebienok, ale zahaczającego o kolejne wodospady, z których trawersowana przez nas Dolina Zimnej Wody słynie. W końcu jednak wyrasta przed nami schronisko - Bilikowa Chata. Znak, że doszliśmy na Hrebienok.


Adrenalina na hulajnodze

Jak dostać się z Hrebienoka do położonego w dole Starego Smokowca? Można zjechać kolejką zębatą, co odrzucamy - kolejką w górę, to jeszcze zrozumiałe, ale w dół niehonorowo - uznajemy. Zejść - no cóż, w sumie możemy. Mamy jednak inny pomysł, zaplanowany już wcześniej dzięki ulotce z informacji turystycznej. Krótko mówiąc chodzi o "kolobeżky", jak Słowacy nazywają hulajnogi. Osiem złotych (80 koron), a ile zabawy! Najpierw ubieranie się - specjalne nakolanniki i ochraniacze na łokcie i dłonie, potem kaski i odblaskowe kamizelki. Wreszcie to co najważniejsze - dostajemy nasze pojazdy. Szybkie przeszkolenie, próba hamulców i w drogę. Trzy kilometry zjazdu po asfaltowej drodze, 247 m różnicy poziomów. Można się całkiem nieźle rozpędzić, ale ze względu na bezpieczeństwo nie staramy się bić rekordów szybkości. Część trasy prowadzi przez teren z kikutami drzew. To pozostałość po słynnej wichurze, która w listopadzie 2004 roku przeszła nad Tatrami, niszcząc ogromne połacie lasu. Drzewa łamały się niczym zapałki; zanim wyrosną na ich miejscu nowe, trzeba dziesiątków lat. Niszczycielską potęgę natury w formie łysych, nie wykarczowanych jeszcze polan obserwujemy także w drodze powrotnej ze Smokowca do Tatrzańskiej Łomnicy. Między obydwoma miejscowościami można przejechać zarówno autobusem jak i kolejką zwaną "elektriczką".
Żałujemy, że nie możemy zostać tu dłużej - musimy wrócić na naszą odległą kwaterę. Podoba nam się tu. I Smokowiec, i Tatrzańska Łomnica to pełne uroku miejscowości z typowo uzdrowiskową zabudową (wiele pensjonatów to zabytki pamiętające początek XX wieku). No i tyle tu pomysłów na aktywne spędzanie czasu. Można pojeździć konno, zafundować sobie adrenalinowy zjazd na całorocznym torze bobslejowym, albo pograć w golfa, co zresztą jest tańsze niż u nas. Tutejsze pole golfowe "Czarny Bocian" ma tradycje sięgające 1906 roku - stanowiło pierwsze na Węgrzech miejsce do tej gry (w tamtych czasach był to teren cesarstwa austro-węgierskiego). No ale przede magnesem są tu góry. Tyle tu szlaków na jesienne górskie wędrówki.

Monika Witkowska



Co za ile (ceny biletów dla dorosłych; 10 koron słowackich = ok. 1 zł. ):

wjazd gondolkami z Tarzańskiej Łomnicy do Skalnatego Plesa - 240 SK w jedną stronę, 390 SK w obie;

kolejka linowa ze Skalnatego Plesa na Łomnicki Szczyt (obowiązkowo w obie strony) - 550 SK

zjazd hulajnogami z Hrebienoka - 80 SK (170 SK jeśli na Hrebienok wjeżdżamy kolejką ze Smokowca); codz. w godz. 11-19, do końca października
- przejazd pociągiem na trasie Szczrbskie Pleso-Tatrzańska Łomnica - 20 SK

Uwaga:
przy dłuższych pobytach w Wysokich Tatrach warto kupić tzw. kartę TLD - dzięki niej mamy zniżkę do 30 proc. na przejazdy kolejkami linowymi. W ramach karty dostajemy punkty do wykorzystania przez 6 dni - w zależności od rodzaju kolejki odejmowana jest określona liczba punktów;
- parking w Tatrzańskiej Łomnicy przy stacji kolejki do Skalnatego Plesa i na Łomnicę - 100 SK/cały dzień (w razie przeparkowania samochodu np. pod kolejkę na Hrebienok pokazując kwitek już nie płacimy).

Warto wiedzieć:


Telefon alarmowy Horskiej Służby (słowackiego GOPRu) -18 300.
Trudne wysokogórskie szlaki otwarte są od 15 czerwca do końca października.
Od lipca tego roku udzielanie pomocy przez Horską Służbę jest płatne. Jeśli nie ubezpieczyliśmy się wyjeżdżając z Polski, możemy to uczynić na miejscu, płacąc 10-20 SK za dzień.

Polecane przewodniki:

"Tatry Polskie i Słowackie" lub "Góry Słowacji" - obie książki wyd. Pascal.


O Wysokich Tatrach w internecie:

    • www.tldtatry.sk - Informacje m.in. po polsku. Aktualności, cenniki kolejek, pogoda, mapki, noclegi etc.

 

    • www.tatry.sk - Po polsku. Mnóstwo praktycznych informacji dla wybierających się w Wysokie Tatry.

 

  • www.tatraguide.sk - Po słowacku i angielsku. Strona przewodników górskich; propozycje wycieczek, wspinaczki, cenniki.

Blog - regiony

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!