Image
Image
Image
Image

Maki, fady, baobaby...

madagaskar-lemur.jpgMADAGASKAR
„Maki” to po malgasku lemur. Lemury na Madagaskarze są wszędzie – na pamiątkowych koszulkach, w nazwach czy logach firm, a nawet - emblematach lokalnych kafejek internetowych. Pobyt na wyspie będzie jednak niezaliczony, jeśli nie zobaczymy tych sympatycznych zwierząt w naturze.

 

 



madagaskar---ja-z-lemurem.jpgPierwsze moje spotkanie z lemurami jest dość nieoczekiwane. Wcale by mi nie przyszło do głowy, że spotkam te pocieszne małpiatki na plaży w Anakao, na suchym wybrzeżu wschodnim, gdzie drzew jest tyle, co na lekarstwo. A tymczasem...

Właśnie skończyłam nurkowanie i wraz z prowadzącym centrum nurkowe Francuzem na gorąco wymieniamy sobie podwodne wrażenia, gdy nagle coś kudłatego, z długim ogonem ląduje mi na ramieniu. –Sorry, zapomniałem cię uprzedzić – śmieje się Francuz, do którego udomowiony lemur należy. Zwierzak ma uknuty plan – korzysta z mojego zaskoczenia i... wkłada pysk do szklanki z niedopitym piwem. Nie chcę mieć na sumieniu pijanego (nieletniego?) lemura, chowam więc szklankę. To lemur katta – jeden z 33 gatunków żyjących na wyspie. Oprócz Madagaskaru lemury zamieszkują jeszcze tylko  sąsiednie Komory. Dzikie lemury też oczywiście spotykam – w parkach narodowych, skaczące między gałęziami lub śpiące na konarach drzew. Malgasze wierzą, że są w nich zaklęte duchy przodków, dlatego też na lemury nie polują. –To fady! – konspiracyjnie szepczą mi do ucha.


Trąd i malaria

madagaskar---wioska-przy-pl.jpgFady” to jedno z najważniejszych pojęć na Madagaskarze. Inaczej: tabu, zakazane. Fady jest pokazywanie na grobowce wyciągniętym palcem (ale już dłonią zbitą w pięść - można). Fady może być jedzenie w danym miejscu wieprzowiny albo... cebuli, fady to niekiedy również ubranie się na czerwono czy spotkanie w dany dzień z teściową. To bardzo lokalne zwyczaje - w jednym miejscu w coś się wierzy, w następnej wiosce już nie. W każdym razie fady wypada uszanować. W stosunku do turystów jest niby taryfa ulgowa, ale lepiej słuchać, co podpowiadają miejscowi.

-My, na wszelki wypadek, w odległym od cywilizacji buszu zawsze staramy się chodzić w towarzystwie kogoś z miejscowych – mówią polscy misjonarze. Na Madagaskarze naszych księży jest całkiem sporo – w domumadagaskar---nasz-rodak.jpg misyjnym w Fianarantsoa spotykamy ich kilkunastu, ale w sumie na całej wyspie jest ich ponad sześćdziesięciu. Prowadzą szkoły, szpitale... -Chcecie, to pokażemy wam taki szpital – zapraszają księża Zbyszek i Tadeusz, którzy na „Czerwonej Wyspie” (faktycznie na Madagaskarze czerwona ziemia dominuje) są już od wielu lat.

Pełna wertepów droga (ważne, że w ogóle jest) doprowadza nas do rozległego kompleksu klasztornego służącego jako leprozorium, czyli szpital trędowatych. Pacjentów jest z pół setki, ale że przychodzą wraz z rodzinami, tworzy się rodzaj zamkniętej społeczności. W kościelnej kaplicy znajduje się grób Jana Beyzyma – naszego rodaka, który na początku XX wieku stworzył ten ośrodek. Dzielny zakonnik zmarł w roku 1912, właśnie na trąd.

Madagaskarskie choroby dopadają i nas. Na pluskwy nie zwracamy uwagi, ale jeden z moich turystów dostaje ataku malarii. Szczęście w nieszczęściu staje się to jeszcze w towarzystwie naszych znajomych kamilianów. Ksiądz Zbyszek traktuje wstrząsanego dreszczami Antka z zupełnym spokojem – Masz tu chininę, łyknij sobie dziś i jutro – mówi ze stoickim spokojem. Rzeczywiście, nasz chory po kryzysowej nocy jeszcze przez kilka dni jest słaby, ale szybko dochodzi do siebie.

 

Krowa z garbem


madagaskar-woly.jpgGłówna atrakcja Madagaskaru to krajobrazy i ludzie. Każdy dzień naszej trasy z Tulear do Antananarivo to zupełnie inne wrażenia. Są i suche stepy, i podzwrotnikowe, wilgotne lasy (park narodowy Ranomafana), tarasowate pola ryżowe, no i góry (najwyższy na wyspie szczyt sięga 2876 m). Urządzamy sobie krótki trekking w parku narodowym Isalo – w otoczeniu malowniczych gór idziemy do jeziorka napełnianego przez wodospad. Najpierw orzeźwiająca kąpiel w naturalnym basenie, a potem lokalne wino i piknik w typowo malgaskim stylu. Główne danie to grillowane mięso zebu, jak nazywa się tutejsze krowy, z wielkimi rogami, charakterystycznym garbem (zapas tłuszczu na wypadek głodu) i obwisłym fałdem skórnym na podgardlu.

Zebu to najpopularniejsze na Madagaskarze zwierzę hodowlane. Na wsiach liczba sztuk zebu jest wyznacznikiem materialnego statusu. Chcesz mieć żonę – zapłać za nią w zebu. Nie masz zebu? Ukradnij! Tak przynajmniej jest w plemieniu Bara, w którym aby udowodnić swoją życiową zaradność, cenioną przez wybrankę i jej rodzinę, chłopak powinien dokonać kradzieży. Jeśli właściciel bydła go zastrzeli – znaczy, że chłopak był za mało sprytny, czyli niegodny dziewczyny. Jeśli za kradzież trafi do aresztu, to już co innego - powód do dumy i uznania za bohatera.madagaskar---miss.jpg

Tradycje różnią się w zależności od plemienia. Mimo posługiwania się jednym językiem - malgaskim (najbardziej zbliżony do niego jest język ludów z południowego... Borneo), na Madagaskarze wyróżnia się 18 głównych grup etnicznych, wśród których są zresztą kolejne podziały. Najliczniejsi (ok. 27 % społeczeństwa) są Merinowie – zalicza się do nich także obecny prezydent Marc Ravalomanana. Właściwie trudno powiedzieć na ile jest to polityk, a na ile biznesmen – należące do niego fabryki produkują mleko, sery, jogurty, lody, napoje orzeźwiające...

Merinom powodzi się najlepiej. Im dalej od stolicy tym biedniej. W drodze do Parku Narodowego Ranomafana (dystans 30 km na dojeździe do niego ze względu na stan drogi pokonujemy w 3 godziny!), zatrzymujemy się w wiosce plemienia Betsileo. Domy z zewnątrz wyglądają całkiem przyzwoicie – piętrowe, budowane z cegły. Okazuje się, że w środku nie ma... nic. Ani prądu, ani bieżącej wody, nawet normalnej kuchni. Gotuje się na palonych w jednej z izb ogniskach (nawet komina brak). Zupełnie inne „budownictwo” mają rybacy z plemienia Vezo nad Kanałem Mozambickim, wypływający na pełne morze na niepozornych katamaranach-dłubankach. Im wystarczą prowizoryczne chaty z patyków, kryte palmowymi liśćmi.

 

Impreza koło grobu


madagaskar-grob.jpgOdmienność kulturową poszczególnych plemion widzimy też na przykładzie... grobów. Nie musimy ich specjalnie szukać – grobowce stoją często tuż przy szosie. Niektóre, zwłaszcza u ludu Mahafaly, to kolorowo pomalowane niby-domy, często wyglądające lepiej od zabudowań, w których normalnie się żyje. Na Madagaskarze przywiązuje się do spraw pochówku i pamięci przodków ogromne znaczenie.

Ciekawy jest zwyczaj członków grupy Betsileo, którzy co kilka lat robią sobie koło grobowca huczną, madagaskar-baobab.jpgzakrapianą alkoholem fetę, w trakcie której wyjmują szczątki zmarłych, zawijają w nowy całun, przy wtórze melodii obnoszą dookoła grobu i wkładają z powrotem do grobowca. U plemienia Sakalava z Isalo jest inaczej – najpierw składają ciało do stanowiącej grób tymczasowy skalnej jamy, a po kilku latach, kiedy zostaną już tylko kości, wygrzebują je, robią powtórny pochówek, po czym wykazując się iście alpinistycznymi zdolnościami, chowają już na stałe w szczelinach na wydawałoby się niedostępnym klifie.

Nie mniej zróżnicowana niż ludzie jest również madagaskarska roślinność. Ekscytują nas przede wszystkim baobaby. W Afryce kontynentalnej występuje tylko jeden gatunek tych drzew, na Madagaskarze – aż 6! Wyglądają jakby były wsadzone korzeniami do góry. Wielki owoc baobaba, ze skórką przypominającą zamsz, nie za bardzo przypada nam do gustu - wolimy liczi i mango. Innym ciekawym drzewem są tzw. stopy słonia – przypominają skarłowaciałe baobaby. Dla odmiany w miejscach bardziej wilgotnych spotykamy rawenalę, czyli „palmę podróżnika” z liśćmi tworzącymi charakterystyczny wachlarz.

Doskonałym miejscem do poszerzenia swojej botanicznej wiedzy jest założone i prowadzone przez szwajcarską rodzinę arboretum Ansokay koło Tulear ze świetnymi przewodnikami, którzy mimo 40 stopniowego upału chętnie pokażą także różnorakie aloesy (na Madagaskarze występuje ich ok. 60 gatunków), orchidee (należy do nich wanilia stanowiąca ważny produkt eksportowy wyspy), a także ukryte wśród konarów kameleony.

 

Ulica Beniowskiego


madagaskar-tana.jpgNajwiększe miasto Madagaskaru (ok. 900 tys. mieszkańców), a zarazem stolica, to położone niemal w środku wyspy Antananarivo. W skrócie: Tana. Z czasów świetności metropolii za francuskiego panowania (Madagaskar odzyskał niepodległość w 1958 roku) niewiele zostało. W centrum Tany, tuż obok kilkunastopiętrowego hotelu Hilton, najwyższego budynku całego Madagaskaru, znajduje się obrośnięte kwitnącymi na fioletowo drzewami dżakarandii jeziorko Lac Anosy. Żyją w nim wielkie ryby, których nikt nie łowi ze względu na kolejne fady – uważa się, że w ryby przeniknęły dusze utopionych w jeziorze ofiar walk dynastycznych. Najwięcej zbrodni ma na swoim koncie panująca w XIX wieku królowa o jakże wdzięcznym imieniu Ranavalona I. Dała się poznać jako żądna wymyślnych tortur psychopatka nie znosząca szczególnie Europejczyków i chrześcijan (tych ostatnich na jej polecenie zrzucano z wysokiego klifu).madagaskar-owoce-baobaba.jpg

Położony na górującym nad miastem wzniesieniu pałac królewski jeszcze nie został odrestaurowany po pożarze jaki miał miejsce w 1995 roku. Warto jednak podejść do ocalałych zewnętrznych murów, choćby dla panoramy miasta. Wypada odwiedzić też katedrę (katolicy stanowią ok. 30 proc. społeczeństwa) i zobaczyć wizerunek Jana Pawła II (papież w 1989 roku odprawił tam mszę). W centrum Tany można też odszukać ulicę Beniowskiego. Wprawdzie do osoby XVIII- wiecznego podróżnika-awanturnika roszczą sobie prawa także Węgrzy i Słowacy, ale tak czy owak jego życiorys zawiera bardzo dużo wątków polskich. W każdym razie bardzo barwna to postać. Sam fakt, że dostał się z Krakowa (gdzie się kształcił i gdzie brał udział w konfederacji barskiej) na Madagaskar, drogą przez... Kamczatkę, Japonię i Makao, świadczy o tym, że Beniowski miał nawet nie tyle odwagę, co fantazję!

 

Mora-mora czyli siła spokoju

 

madagaskar - droga.jpgNie łatwo jest przemieszczać się po Madagaskarze. Wyspa jest całkiem spora (587 tys. km kw., długość 1600 km), a drogi - kiepskie i dość ograniczone. Do większych miast latają z Tany samoloty, ale czasem nie ma wyboru – są miejsca do których trzeba albo dojść albo płynąć łodzią nawet i kilka dni. Tam gdzie są drogi, jeżdżą tzw. taxi-brousse („taksówki buszowe”), czyli zapchane do granic możliwości mikrobusy i półciężarówki. W wielu miasteczkach (zwłaszcza w Antsirabe) popularnym środkiem transportu są tzw. pousse-pousse (dosłownie: pchaj-pchaj) – dwukółki ciągnięte przez długonogich, często bosych Malgaszy. Korki uliczne i pośpiech widać jednak tylko w Tanie – na prowincji nikt się nie śpieszy. Obowiązuje hasło „mora mora” – czyli malgaskie określenie oznaczające coś między „powoli” i „nie stresuj się”. Malgaszom w życiu to wyraźnie pomaga – mimo że na ogół biedni, są uśmiechnięci i radośni.

 

 

Informacje praktyczne (z 2005 r.):


madagaskar - samolot.jpgWiza: dostaje się ją na lotnisku, „od ręki”, po zapłaceniu 15 dolarów.

Dolot: Za podróż z Warszawy do Antananarivo liniami LOT + Air Mauritius (z przesiadką we Frankfurcie) zapłacimy ok. 800 dol.

Język: malgaski i francuski. Znajomość angielskiego wśród lokalesów – raczej znikoma.

Waluta: ariale, choć wciąż jeszcze można spotkać się z płaceniem starą walutą – frankami malgaskimi. 1 dolar to 2050 ariali, 1 euro = 2500 ariali. Pieniądze można wymieniać w bankach lub w hotelach.

Zdrowie: zalecana jest profilaktyka antymalaryczna.

Ceny (w arialach): znaczek do Polski – 800, pocztówka – 600-1000, piwo w restauracji – ok. 3000-3500, butelka wody mineralnej w sklepie – 1000 ariali/1 litr, pamiątkowa koszulka – 20 000.

Noclegi:
Od 2001 roku, kiedy to na Madagaskar przyjechały tłumy turystów pragnących oglądać całkowite zaćmienie słońca, infrastruktura hotelowa znacznie się poprawiła. W większych miastach i przy popularniejszych parkach narodowych pojawiły się naprawdę niezłe hotele, prowadzone przez Europejczyków i z cenami zbliżonymi do europejskich. Jeśli nie nastawiamy się na wielkie luksusy, powinniśmy liczyć ok., 15-30 dol. za dwuosobowy pokój z łazienką. Można nocować także taniej, ale wówczas nie liczmy na prąd czy bieżącą wodę.

Internet: z polskojęzycznych stron warto zobaczyć strony misjonarzy:
* http://www.madagascar.alleluja.pl/spis.php?dz=1242

Większy wybór informacji mamy na portalach obcojęzycznych, np. po angielsku na:
* http://www.air-mad.com
* http://www.madagascar.it/index-e.htm

Blog - regiony

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!