Image
Image
Image
Image

Dymiąca Zatoka

rejkjawik - ogolnie.jpgREYKJAVIK I OKOLICE (ISLANDIA)

Reykjavik to najdalej na zachód położona stolica Europy i zarazem najbardziej na północ wysunięta stolica świata (nawet stolica Grenlandii- Nuuk, położona jest bardziej na południe). Jeszcze w 1806 roku żyło tu tylko 300 osób, z czego jak podają ówczesne źródła, 27 przebywało w więzieniu za publiczne pijaństwo. Teraz liczba mieszkańców przekracza 100 tys. - to prawie 40 proc. populacji wyspy.

 


Tu gdzie teraz jest rejkjawicki ratusz niegdyś była farma Wikinga o imieniu Igolfur Arnanson. To on był tu pierwszym stałym osadnikiem - przybył z Norwegii w 874 roku, on też ochrzcił to miejsce nazwą Reykjavik, co znaczyło po islandia-biuro prezydenta.jpgprostu "dymiąca zatoka". Para wychodząca wówczas spod ziemi, stanowiła potwierdzenie wulkanicznej aktywności Islandii. W obecnych czasach została już ujarzmiona - dymów nie widać, za to geotermalne ciepło wykorzystywane jest na użytek ludzi. To jedyne na świecie miasto ogrzewane wyłącznie wodą z gorących podziemnych źródeł. System ten wykorzystywany jest w miejscowych szklarniach - papryka, pomidory, a nawet banany, to na tej niemal arktycznej wyspie produkt z często lokalnych upraw.

Wprawdzie Islandia leży poniżej koła podbiegunowego, ale jeśli przyjedziemy tutaj w czerwcu lub lipcu - trafimy na tzw. białe noce. Trudno się wówczas przyzwyczaić do widocznego o północy słońca, które zimą jest ono widoczne tylko 4 godziny w ciągu doby.

Rejkjawik niejednokrotnie zaskakuje przybyszy. Choćby i tym, że jest to stolica mogąca poszczycić się rzeką, islandia - miejsce altingu.jpgw której pływają łososie. Zapewne to też jedyne w świecie miejsce gdzie można jeszcze znaleźć ludzi wierzących w... elfy, gnomy i inne żyjące skałach stworki. Do tej pory zdarza się, że przed rozpoczęciem budowy jakiegoś obiektu sprawdza się, czy przypadkiem nie jest to teren zamieszkały przez tego typu miniaturowe istoty.

Jak przystało na stolicę, jest w Reykjaviku kilka budynków wagi państwowej. Wśród nich - Parlament (Althing), choć zgodnie z ponad tysiącletnia tradycją przy szczególnych okazjach miejscem obrad jest położona 50 km na wschód dolina Thingvellir. Co ciekawe - budynki rządowe są raczej skromne i praktycznie nie strzeżone. Tak jest też z rezydencją prezydenta w pobliskim Bessastadir. Brak przy niej nawet płotu, a jeśli chcemy - pod nieobecność gospodarzy możemy spokojnie zajrzeć w okna.

Dwie katedry


rejkjawik katedra.jpgW mieście nie ma zbyt wielu zabytków. Na pewno warto odwiedzić stojące nieopodal portu dwie katedry - katolicką (w całej Islandii jest tylko 2 tys. katolików) i luterańską (w efekcie długowiecznego uzależnienia od Danii to właśnie wyznanie dominuje na wyspie). W tej drugiej warto odszukać chrzcielnicę autorstwa  Thorvaldsena, przez Polaków kojarzonego jako twórca warszawskich pomników Kopernika i Poniatowskiego. Thorvalsen uważany jest powszechnie za Duńczyka, jako że urodził się w Kopenhadze, jednak jego ojciec był stuprocentowym Islandczykiem.

Najchętniej odwiedzaną światynią jest górujący nad miastem kościół Hallgrimmskirkja, który jest też największym kościołem islandzkim. Wnętrze, jak to w kościołach luterańskich, jest bardzo surowe, za to z 76-metrowej wieży mamy naprawdę super widok na miasto. Na  placu przed kościołem stoi sprezentowany przez Stany Zjednoczone pomnik Leifa Erikksona, Wikinga który już pięć wieków przed Kolumbem odkrył Amerykę. Pomnika, i to nie w byle jakim miejscu, bo koło urzędu prezydenta i premiera doczekał się też wspomniany już na wstępie Wiking Alrnarson - założyciel Reyjkjaviku.

Sporo jest w Reykjaviku przykładów sztuki nowoczesnej. Przy portowym nabrzeżu warto np. zwrócić uwagę rejkjawik dymiacy.jpgna osobliwą rzeźbę zatytułowaną "Słoneczna Tratwa". W zamierzeniach twórcy miała ona przypominać statek Wikingów, choć przewodnik Lonely Planet sugeruje skojarzenie z dziesięcionogim żukiem wyczołgującym się z morza. Sztuce poświęcono też liczne muzea, choć są też i placówki o dość oryginalnej tematyce jak np. Muzeum... Penisów. Możemy w nim zobaczyć ok. 80 narządów samców różnych zwierząt. A jak już się zmęczymy chodzeniem - zrelaksujmy się w Ogrodzie Botanicznym - to jedno z naprawdę nielicznych na Islandii miejsc, gdzie można zobaczyć drzewa. Inna propozycja na relaks, choć relaks dość emocjonujący to tzw. Volcano Show czyli filmy pokazujące erupcję miejscowych wulkanów.

Także na przedmieściach miasta są miejsca warte uwagi. Np. skansen w którym możemy zobaczyć przykłady tradycyjnego budownictwa z różnych części wyspy. A jeśli starczy nam sił - warto zrobić sobie wycieczkę lub poranny jogging na wzgórze Esja (914 m n.p.m.). Oprócz widoku ciekawy jest tam także tzw. Dom Hofdi. Wykorzystuje się go gł. na oficjalne przyjęcia, a nazywa popularnie - domem Regana-Gorbaczowa, na pamiątkę spotkania obu przywódców, które odbyło się tu w 1986 roku. Co do polityki to mało kto wie, że Islandia jest członkiem NATO mimo że... nie posiada własnej armii.

Polskie tropy


islandia - kompleks perlan.jpg Kolejnym dobrym punktem panoramicznym są dawne zbiorniki gorącej wody, służącej do ogrzewania miasta. Wielkie kontenery nie są jednak wcale szpecące - wykorzystano jako nowoczesny kompleks handlowo-gastronomiczny o bardzo ciekawej architekturze. We wnętrzu wykonano nawet wodotrysk, imitujący 15-metrowy gejzer.islandia - grob polskich marynarzy.jpg

Stąd już niedaleko do cmentarza, na którym znajdują się groby polskich marynarzy ze statku "Wigry", który w 1942 roku rozbił się u islandzkich brzegów. Przypomina o tym tablica z tekstem w językach polskich i islandzkim. Podczas pogrzebu trumny nieśli Polacy z "Batorego", naszego transatlantyku który zawinął wówczas  do Reyjkjaviku przywożąc do islandzkich baz brytyjskich żołnierzy.

Ale jest jeszcze jedno miejsce związane z Polską. To klasztor w położonym w pobliżu Reykjaviku miasteczku Hafnarfjordur. Mieszkają w nim polskie zakonnice - siostry klaryski, które chętnie witają każdego rodaka. Niestety to klasztor zamknięty - rozmawiać można tylko przez kratę. Dzień wypełniają siostrom nie tylko modlitwy, ale także prace remontowe (same odnowiły mocno zaniedbany budynek), wykonywanie pięknie malowanych świec (można je kupić w przy klasztornym sklepiku) oraz dbanie o założony na skalistej ziemi ogród. -Mamy nawet jeden rower, na którym jeździmy po ogrodzie - śmieją się zakonnice.

Focza płetwa na talerzu


Dla mieszkańców Islandii Reykjavik to prawdziwa metropolia. Z ok. 270 tys. populacji tego kraju większość ludzi (ponad 100 tys.) mieszka właśnie w tym mieście. W przeciwieństwie do cichej, spokojnej prowincji gdzie od farmy do farmy rejkjawik delfiny.jpgjest często po kilkadziesiąt kilometrów, w Reykjaviku czuć powiew "wielkiego świata". Są tu ruchliwe ulice, siedem kin (Islandczycy chodzą do kina średnio 5,4 razy na rok - znacznie częściej niż obywatele innych krajów), tu też mieści się jeden z dwóch islandzkich uniwersytetów. Na szczęście nie ma drapaczy chmur, za to dominują domki  z kolorowymi dachami. Kuszą knajpki i puby - do wyboru jest ponad 170 lokali, w tym i takie, które oferują przysmaki z czasów Wikingów. Możemy skusić się np. na kwaszoną foczą płetwę, gotowany łeb barani czy krem ze zsiadłej krwi. Możemy też sprawdzić przysmaki, które do tej pory Islandczycy chętnie jedzą - np. mięso wieloryba (niestety, te gdzie innej chronione ssaki, na Islandii nadal się łowi) albo maskonury.  Maskonury - sympatyczne ptaki o płaskim po bokach, kolorowym dziobie, to niemal symbol Islandii, choć spotkać je można tylko w kilku miejscach. Cudzoziemcom ich przesiąknięte rybim zapachem mięso rzadko kiedy smakuje, ale dla miejscowych to prawdziwy rarytas. Dodatkiem do tego może być  islandzkie piwo - jak przystało na kraj Wikingów, nazwane "Wiking". Trudno uwierzyć, że jeszcze do niedawna obowiązywała tu prohibicja - żółty napój z pianką zalegalizowano dopiero 22 lata temu!rejkjawik port.jpg

Pub to dobre miejsce do przyglądania się miejscowym. Typowi Islandczycy to blondyni o błękitnych oczach. Nie brak ładnych dziewczyn - już dwa razy Islandki zdobywały tytuł Miss Świata. Między sobą Islandczycy mówią po islandzku - nie mam szans by ich zrozumieć. To dość archaiczny jezyk - od czasów zasiedlenia wyspy, czyli od ponad tysiąca lat, praktycznie się nie zmienił. Zbliżony jest do staronorweskiego, przy czym w  pisowni występują litery w innych alfabetach nie spotykane. Na szczęście prawie każdy Islandczyk zna też duński i zwykle - angielski.

Barman przedstawia mi grupkę studentów. Tradycyjne islandzkie imiona i nazwiska wywodzą się z sag i zawsze coś znaczą. Na przykład Stein to Kamień, a Einnar - Orzeł. Nazwisko sugeruje czy jest to syn (końcówka -son), czy córka (końcówka -dottir) i czyje jest to dziecko. I tak np. Petur Bjornsson i Martha Bjorndottir to dzieci państwa Bjorn, przy czym nazwiska każdego z rodziców też się różnią, bo z kolei nawiązują do ich rodziców.

Błękitna Laguna


islandia-blekitna laguna 2.jpg Najbardziej popularnym celem jednodniowych wypadów z Reykjaviku jest tzw. Błękitna Laguna. Tak naprawdę jest to sztuczny zbiornik, a ściślej - basen wypełniony wodą z oceanu, podgrzaną w efekcie przesączenia jej pod pokładami lawy.

Bladoniebieska tafla wody nad którą unoszą się obłoki pary, faktycznie może zachwycić, choć wrażenie psują nieco kominy pobliskiej elektrowni. Zniechęcać do wejścia do wody może śliskie, przypominające szlam krzemowe błoto i woda o konsystencji zupy, chociaż tak naprawdę są to raczej atuty tego miejsca. Kiedy woda wychodzi z rur ma temperaturę 70 stopni i zasolenie 18 proc., co stwarza doskonałe warunki dla rozwoju alg. Po schłodzeniu wody przez powietrze algi umierają, na ludzi jednak działając leczniczo (zwłaszcza przy chorobach skóry, np. łuszczycy).

Jeśli nie mamy czasu na dłuższe taplanie się w Błękitnej Lagunie, kupmy sobie kosmetyki serii o tej samej nazwie - zresztą to jeden ze "sztandarowych" produktów Islandii. Praktyczną, choć nieco drogą islandzka pamiątką mogą być też grube swetry z wełny wszechobecnych na wyspie owiec, albo biżuteria w stylu Wikingów - np. z motywem młota Tora, słynnego skandynawskiego bóstwa.

Informacje praktyczne (2004 r.):


Jak się dostać: Najszybciej (ok. 3,5 godziny lotu) - samolotem SAS z Kopenhagi, ew. liniami Icelandair z lotnisk Europy Zachodniej (np. z Frankfurtu, Londynu i in.). Można też dopłynąć na Islandię promem z taniej z norweskiego Bergen (rejs trwa 1,5 dnia) lub z duńskiego  Esbjerg w Danii. Promy zawijają do położonego na pn.-wsch. krańcu Islandii portu Seydisfjordur.

Wiza: Nie jest potrzebna.

Noclegi: Pokój dwuosobowy (ze śniadaniem) w hotelu kosztuje od ok. 70 dol. Tańszą opcją są hostele (ok. 20 dol. za nocleg; jeśli mamy międzynarodową legitymację federacji schronisk młodzieżowych mamy szansę na zniżkę). Jeśli mamy namiot i chcemy rozbić się na oficjalnym campingu, zapłacimy równowartość 5-8 dol.Warto wejść na: http://www.hostel.is , http://www.icehotels.is , http://www.fosshotel.is

Internet: Warto sprawdzić: http://www.icetourist.is , http://www.reykjavik.is .

Blog - regiony

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!