Image
Image
Image
Image

O, choroba! czyli tropikalne pamiątki

 CHOROBY TROPIKALNE

Co można przywieźć z egzotycznego rejsu? Wspomnienia, wpisane do książeczki żeglarskiej kolejne mile, no i liczne pamiątki. Także te niepożądane, w postaci egzotycznych chorób…

choroby-tropiki.jpg(Tekst pisany do magazynu żeglarskiego, ale nie tylko żeglarzom się przyda, tym bardziej że na końcu jest ważna dla wszystkich tabelka dotycząca szczepień)


Żeglarze są raczej beztroscy. No bo co może grozić na morzu, gdzie zamiast dżungli ma się perspektywę pocztówkowych lagun z palmami w tle, w portach będziemy tylko czasami, zaś w lokalnych knajpkach żywić się nie musimy, bo jedzenie będzie przecież na jachcie? Wielu z nas zresztą święcie wierzy w odkażającą moc promili zawartych w rumie czy whisky. Niestety, toast „dla zdrowotności”, nic nam nie da… Poza tym nie ma siły – na ląd przecież schodzić gdzieś tam będziemy, do jakiegoś baru na pewno wiatry nas zawieją, a i do dżungli wbrew wcześniejszym założeniom być może trafimy, skoro trafi się taka okazja. Poza tym gdzieś przecież będziemy robili wymianę załóg, a nawet czekając na samolot, mając pecha, możemy wstrętne choróbsko złapać.

Na lekarzu nie oszczędzaj

lekarz.jpgJeśli nie mamy doświadczenia w podróżowaniu po egzotycznych krajach, powinniśmy wybrać się do lekarza-specjalisty od chorób tropikalnych. Lista placówek, w których możemy takowych speców znaleźć, jest w Internecie na stronie: http://www.szczepieniadlapodrozujacych.pl
Lekarz podpowie nam jakie szczepienia powinniśmy wykonać, a jeśli jedziemy (płyniemy…) w rejon malaryczny – wypisze receptę na odpowiedni lek zmniejszający ryzyko złapania tej choroby. Co ważne - tego typu konsultacja powinna się odbyć na około 6 tygodni przed wyjazdem, jako że wiele szczepień wymaga odpowiedniego czasu na wyprodukowanie antyciał, a niekiedy trzeba przyjąć jeszcze kolejną dawkę szczepionki. Niestety, nie obędzie się bez wydatków – ile kosztują szczepienia, informuje tabelka na końcu artykułu.

Wizytę u lekarza warto wykorzystać również pod kątem przygotowania apteczki jaką powinniśmy ze sobą zabrać. Niewykluczone, że poza standardowymi lekami, trzeba będzie pomyśleć o jakichś szczególnie przydatnych w danym regionie.
Być może trzeba będzie zajrzeć też do lekarza po powrocie. Dotyczy to zwłaszcza sytuacji, kiedy czujemy, że coś z nami nie tak. Wiele chorób ma długi czas „wylęgania”, co oznacza że mogą zaatakować w momencie, kiedy już zapomnimy o egzotycznej eskapadzie (np. malaria może objawić się dopiero po kilku tygodniach od zakażenia). Często objawy są bardzo prozaiczne i mylone ze zwykłym zatruciem czy grypą (tak jest właśnie w przypadku malarii). Na pewno jeśli trafimy do lekarza pierwszego kontaktu trzeba mu powiedzieć, w jakich rejonach ostatnio przebywaliśmy, a jeśli mamy wątpliwości co do diagnozy, lepiej od razu zgłosić się do poradni chorób tropikalnych.


Bzykający intruzi

choroby37.jpgLista chorób jakie nam grożą na ciepłych morzach jest niestety długa. Najbardziej znana jest malaria i ją akurat żeglując możemy gdzieniegdzie złapać (choćby u wybrzeży Kenii, na Zanzibarze, na Papui czy przy wybrzeżach Brazylii). Nie wpadajmy jednak w panikę – wcale nie wszędzie w tropikach malaria występuje (dużo też zależy od pory – w porze suchej ryzyko jest mniejsze), no i nie każdy komar jest malaryczny. Poza tym nawet jeśli zachorujemy – większość przypadków da się wyleczyć. Nie zmienia to faktu, że co roku 1,5-2,7 mln osób na malarię umiera, tak więc wybierając się w strefę ryzyka lepiej się zabezpieczyć. Póki co szczepionki przeciw malarii w sprzedaży nie ma (jest na etapie testów klinicznych), są za to chroniące przed nią tabletki, z których najlepszą opinię mają Malarone (najskuteczniejsze, mające najmniej skutków ubocznych, a co na rejsach wakacyjnych ważne – „nie kłócą się” z alkoholem). Niestety, to dość drogi lek (ok. 200 zł za 12 tabletek, co oznacza profilaktykę na 12 dni), wymaga recepty lekarza, no i nie wszędzie można go kupić.

zoltaksiazeczka1.jpgJednak malaria to nie jedyna choroba roznoszona przez komary. Bzykające owady roznoszą także mającą groźne skutki dengę (ostatnio jej przypadki odnotowano m.in. na Galapagos, na Florydzie, w Indiach i na Sri Lance), japońskie zapalenie mózgu, czy żółtą gorączkę (inaczej: żółtą febrę), do której obszarów największego ryzyka należy okołorównikowa Afryka i Ameryka Południowa (m.in. Brazylia, Ekwador, ale też Trynidad i Tobago, Tanzania, Ghana, a nawet Wyspy Świętego Tomasza i Książęca). Skutecznym środkiem ochronnym w wypadku tej ostatniej choroby są szczepionki, które wykonuje się raz na 10 lat i wpisuje do Międzynarodowej Książeczki Szczepień, ze względu na swój kolor nazywanej „żółtą książeczką”. Zresztą nie tylko żółtej febry dokument ten dotyczy – warto wpisywać w niego wszystkie posiadane szczepienia. W wielu krajach „żółtą książeczkę” trzeba pokazywać przy wjeździe, przy kontroli paszportowej. Jeśli nie mamy w niej potwierdzonego szczepienia przeciwko żółtej febrze, pewnie zostaniemy zaszczepieni ad hoc, na miejscu, oczywiście za słoną opłatą i nie zawsze fachowo.

Swoją drogą na wszelki wypadek przed komarami lepiej się bronić. Niezależnie od różnych repelentów w rozpylaczach czy sztyftach, w porze aktywności wrednych owadów (wieczorami i o świcie) lepiej założyć ubranie z długimi rękawami i nogawkami, no i skarpetki (komary uwielbiają gryźć w okolice kostek). Jeśli mamy moskitierę (rozkładaną nad posłaniem siatkę), lepiej profilaktycznie jej używać. W pewnym stopniu pomaga też klimatyzacja i wiatraczki (komary nie lubią niskich temperatur i ruchu powietrza), różne kadzidełka, tlące się spirale i inne wynalazki dostępne w aptekach czy drogeriach.


Od klątwy faraona po amebę

choroby1.jpgLektura fachowych książek czy stron internetowych podających listę tego, co nam w tropikach grozi, skutecznie może zniechęcić do wyjazdu. W rzeczywistości trzeba mieć pecha, żeby coś złapać, ale lepiej uważać. Największe szanse na rejsie mamy prawdopodobnie na oparzenia słoneczne czy udar cieplny (zwłaszcza jeśli będziemy smażyć się na pokładzie w środku dnia, w dodatku bez czapki i filtrów przeciwsłonecznych) oraz na problemy przewodu pokarmowego. Przyczyny tych ostatnich dolegliwości mogą być różne. Załóżmy, że nie są efektem ani choroby morskiej, ani też pokładowej imprezy z dużą ilością alkoholu (zresztą w morzu nie pijemy – nieprawdaż?). Na ogół sensacje żołądkowe odczuwają ci, którzy dopiero w tropiki przyjechali i ich organizmy jeszcze się nie przystosowały do odmiennej flory bakteryjnej – w Egipcie mówi się o takiej przypadłości „klątwa faraona”. To akurat samo przechodzi, choć w międzyczasie możemy wspomóc się zażywając np. Nifuroksazyd lub leki dostępne w miejscowych aptekach. W międzyczasie trzeba dużo pić, bo odwodnienie organizmu może mieć fatalne skutki.

szczepienia2.jpgWyjątkowo w przypadku niedomagań przewodu pokarmowego wielu lekarzy zaleca picie coca- lub pepsi-coli, oczywiście w rozsądnych ilościach. Gorzej jeśli biegunka, mdłości czy wymioty stają się objawem poważniejszej choroby, takiej jak zarażenie jakimiś pasożytami (np. lamblioza), ameboza, dur brzuszny, cholera czy żółtaczka pokarmowa (wirusowe zapalenie wątroby typu A). Jak się w takiej sytuacji leczyć, zdecyduje lekarz, bo bez jego pomocy się nie obędzie. Aby zminimalizować ryzyko przede wszystkim trzeba uważać na wodę, bo to ona jest źródłem większości chorób. Oznacza to, że w tropikach nie ma mowy o piciu wody z kranu - korzystamy tylko z butelkowanej, oryginalnie zamkniętej (podejrzliwie traktujmy przyniesioną przez kelnera w dzbanku), albo, jeśli to na przykład woda jaką mamy w jachtowych zbiornikach, po przegotowaniu (nie chodzi jednak tylko o doprowadzenie jej do wrzenia - musi pobulgotać przez kilka minut). Być może warto mieć ze sobą, na wszelki wypadek, tabletki do odkażania wody, ewentualnie specjalne filtry (można je kupić w sklepach podróżniczych).

choroby-garkuchnia.jpgSwoją drogą w krajach o szczególnie niskich standardach higieny nawet do mycia zębów lepiej korzystać z „pewnej” wody. Trzeba być ostrożnym z piciem soków rozcieńczanych wodą i unikać kostek lodu w drinkach. Oczywiście prawdopodobieństwo złapania np. ameby przez drinka popijanego na tarasie najlepszego hotelu w Kapsztadzie jest dużo mniejsze niż w portowej spelunie w Kamerunie, ale w każdym miejscu w tropikach lepiej stosować zasadę ograniczonego zaufania.

Z jedzeniem też trzeba być czujnym. W lokalnych knajpkach powinniśmy unikać surowizny (zielona sałata odpada), zamawiając potrawy gotowane, pieczone lub smażone. Z owoców za względnie bezpieczne można uznać te, które daje się obrać z grubej skórki (pomarańcze, banany, melony itp.). Lody lepiej sobie odpuścić (nie wiadomo czy nie były kilkakrotnie zamrażane, albo czy nie ma w nich salmonelli) Oczywiście mycie rąk, zwłaszcza po wyjściu z toalety, to podstawa – tam gdzie są problemy z wodą świetnym patentem jest odkażający żel stanowiący „mydło bez wody” (do kupienia w wielu polskich aptekach czy sklepach podróżniczych). Inna sprawa, to pytanie, czy lokalesi przyrządzający nam jedzenie mają zwyczaj mycia rąk? Tu już można mieć wątpliwości…


Nie bądź ofiarą – zaszczep się!

szczepienia1.jpgCo jeszcze może nas dopaść? Do najczęstszych chorób należy tzw. żółtaczka wszczepienna, czyli wirusowe zapalenie wątroby typu B. Najbardziej klasyczne zakażenie zdarza się przy zastrzykach wykonywanych niesterylną igłą – zwłaszcza przy wstrzykiwaniu narkotyków, zabiegach akupunktury czy robieniu tatuaży (a żeglarze je lubią…). Na szczęście na obie żółtaczki (typu A i B) można się zaszczepić, podobnie jak i na polio (właściwie: poliomyelitis) czy tężec, przy czym szczepienia te przydadzą się nie tylko w tropikach – także w Polsce i ogólnie wszędzie.

Dzięki szczepieniom możemy się też ustrzec przed chorobami roznoszonymi drogą kropelkową (czyli jeśli ktoś na nas kichnie lub kaszlnie). Należy do nich występująca praktycznie na całym świecie błonica czy zakażenie meningokokowe, częste  w porze suchej w pasie Afryki pomiędzy Senegalem i Etiopią (objawem tej choroby jest m.in. głośna ostatnio sepsa).

Roznosicielami chorób są też zwierzęta. Lwa nikomu nie przychodzi do głowy głaskać, za to szwędające się po ulicach koty, psy, a bywa że i małpy, często wzbudzają takie odruchy. Uważajmy, bo nigdy nie wiadomo czy zwierzak nie ma pasożytów, a przede wszystkim wścieklizny! Ostatnio sporo przypadków wścieklizny odnotowano na indonezyjskiej wyspie Bali. Wystarczy przypadkowe draśnięcie i nasze beztroskie choroby-malpa.jpgwakacje skończą się koniecznością brania bolesnych zastrzyków i być może przyśpieszonym powrotem do kraju. Najbardziej niebezpieczne są dzikie zwierzęta, które zachowują się podejrzanie ulegle i same do nas podchodzą. Przeciwko wściekliźnie teoretycznie można się zaszczepić, ale zazwyczaj decydują się na to tylko osoby pracujące ze zwierzętami.

Lepiej nie mieć też nic wspólnego ze stworzeniami, których nie widać, a które też mogą nam zapewnić różne „pamiątki”. Mowa o kleszczach, pchłach, wszach, pluskwach i innych tego typu pasożytach. Wśród żeglarzy rozpowszechniony jest zwyczaj chodzenia na boso – na pokładzie swojego jachtu pewnie nie ma obaw, ale gdzie indziej uważajmy, zwłaszcza na zanieczyszczonych plażach czy w publicznych łazienkach. Aby zmniejszyć ryzyko uciążliwej w leczeniu grzybicy czy drożdżycy, pod prysznic obowiązkowo zakładajmy klapki.

Co do kąpieli, to w krajach Afryki, Ameryki Południowej czy Azji bądźmy ostrożni z pływaniem w wodach określanych jako „stojące”. Stawy, niektóre jeziora czy rzeki o bardzo wolnym nurcie mogą być siedliskiem różnych chorób, choćby bilharcjozy, polegającej na tym, że podczas nawet tylko brodzenia po wodzie wnikają do naszego organizmu przywry, które drążąc podskórne kanaliki atakują organy wewnętrzne. Wprawdzie chorobę daje się wyleczyć, ale raczej niemiła to świadomość, że mamy w swoim ciele intruzów.

szczepienia3.jpgNo i jeszcze AIDS. Większość z nas pewnie powie, że kontakty z lokalnymi dziewczynami nie wyglądają wcale tak, jak się śpiewa w szantach, ale wiadomo, w życiu bywa różnie. Może zanim oczaruje nas jakaś egzotyczna piękność, pomyślimy o statystykach. Są kraje, w których nosicielami wirusa HIV jest aż 30 proc. społeczeństwa! (dotyczy zwłaszcza niektórych rejonów Afryki).

Wniosek? Nie chodzi wcale o to aby zniechęcić do tropikalnych rejsów i namawiać na pozostanie na „swojskich” akwenach Chorwacji czy Morza Północnego albo zmienić kierunek na zupełnie północny, bo w arktycznych chłodach powietrze jest niemal sterylne (co najwyżej można się przeziębić). Żeglujmy w tropikach, tylko rozsądnie. W końcu życie i zdrowie ma się tylko jedno…

 

ZAJRZYJ DO INTERNETU

* www.szczepieniadlapodrozujacych.pl – strona na której znajdziemy szczegółowe opisy różnych chorób i informacje gdzie one występują
* www.gis.gov.pl – zakładka „Informacje dla podróżujących” (http://www.pis.gov.pl/?dep=70 ) – dotyczące niektórych krajów aktualne ostrzeżenia o zwiększonym ryzyku zachorowania na niektóre choroby
* www.malaria.com.pl – zgodnie z nazwą strona poświęcona malarii
* www.cimp.pl - serwis którego zaletą jest możliwość zadania lekarzowi pytania on-line
* http://wwwnc.cdc.gov/travel/ - anglojęzyczna strona podająca najświeższe informacje związane z zagrożeniami chorobami i zalecenia dotyczące szczepień


Najczęstsze szczepienia i ich ceny:


Ceny podane w tabelce dotyczą Punktu Szczepień przy warszawskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, przy czym obejmują także badanie lekarskie i wydanie Międzynarodowej Książeczki Szczepień. Informacje z końca 2010 roku.

Nazwa choroby

Dawka 

Na ile działa

Cena

Żółta gorączka
(żółta febra)

jednorazowa

10 lat

177 zł

Żółtaczka (wirusowe zapalenie wątroby typu A i B)

Przy szczepieniu na obie żółtaczki -
trzy dawki

Zależy od rodzaju szczepionki – należy zapytać lekarza i ewentualnie po kilku latach sprawdzić poziom przeciwciał

Każda dawka po 168 zł, w sumie 504 zł

Tężec

Osobom zaszczepionym w dzieciństwie wystarczy dawka przypominająca co 10 lat

10 lat

Jest już dostępna jedna szczepionka chroniąca dorosłych przed wszystkimi trzema chorobami: błonicą, polio i tężcem plus krztuścem – cena jednokrotnego szczepienia działającego przez 10 lat  - 203 zł

Błonica

Polio (poliomyelitis

Większość z nas była zaszczepiona w dzieciństwie ale przed wyjazdem do kraju zagrożonego warto wziąć dawkę przypominającą

Zakażenie meningokokowe

Jedna dawka

Na 3 lata

163 zł

Wścieklizna

trzykrotne plus po roku trzecia dawka przypominająca

Na 2 lata

130 zł każda dawka, w sumie 520 zł

Cholera

Szczepionki w zastrzykach już się raczej nie stosuje – zastąpiono ją doustną (dwie dawki) działającą przez 2 lata

Każda dawka 212 zł, w sumie 424 zł

Malaria

Nie ma szczepionki – przyjmuje się tabletki łykane w czasie przebywania w strefie malarycznej albo codziennie albo raz na tydzień i przez jakiś czas po powrocie

W przypadku Malarone – najpopularniejszego leku – ok. 200 zł za opakowanie 12 tabletek

 

SPRZĘTOWE ABC

Vademecum podróżnika

Strefa outdooru

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!