REJS Z BRESTU DO LIZBONY
Plany na wrzesień miałam sprecyzowane: wspinanie w Himalajach. Niestety, Chiny zamknęły Tybet, wyprawa się posypała, ale przecież nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Zamiast na ośmiotysięczniku wylądowałam na poziomie morza, zamiast liny alpinistycznej miałam w ręce szoty, a zamiast czekana – koło sterowe