Image
Image
Image
Image

Święty spokój

WOJNOWO


Wojnowo to niewielka mazurska wioska. Wśród ok. czterystu mieszkańców są tam wyznawcy czterech religii. 

 

wojnowo - klasztor.jpgW sezonie letnim często przejeżdża się tędy w drodze na Mazury (to jedna z opcji dojazdu z Warszawy do Mikołajek, bardzo blisko stąd też do Rucianego Nidy). Kajakarze z kolei docieraja tutaj w ramach spływu szlakiem Krutyni. Jednym słowem Wojnowo nie raz leży "na trasie". Tyle, że często je mijamy, nie świadomi jego ciekawostek

 
 
 

 

Cztery religie


wojnowo - cerkiew.jpg Podziały religijne nikomu w Wojnowie nie przeszkadzają. Najwięcej jest katolików, ale jak na ironię - najbliższy kościół jest dopiero w Ukcie (ok. 3 km dalej). Powszechni na Mazurach ewangelicy mają kaplicę - obecnie stanowi ona część rozbudowującego się ośrodka opieki nad niepełnosprawnymi. Zaskoczenie w tym rejonie budzą za to prawosławni. Mimo, że to już zaledwie kilka rodzin - biało-niebieska prawosławna cerkiewka zwieńczona cebulastymi hełmami od razu rzuca się w oczy. Zbudowano ją w 1922 roku według projektu rosyjskiego duchownego, który do Wojnowa trafił jako... jeniec wojenny. Wkrótce jeniec został popem-"proboszczem" i zajmował się swoją parafią przez kolejne 35 lat. Kiedy zaglądam do cerkwi - akurat trwa nabożeństwo. Płoną świece, unosi się charakterystyczny zapach kadzidła, świątynię wypełnia śpiew sióstr.

Następny przystanek to już molenna - zbudowana z czerwonej cegły kaplica starowierców. Ale najważniejszy obiekt - klasztor starowierców, znajduje się na samym końcu wsi, pośród pól, nad malowniczym jeziorem Duś.


 

 
Zostały już tylko dwie...


wojnowo- wioska.jpgNiewielu jest już starowierców, albo inaczej - staroobrzędowców. Jeszcze inna ich nazwa to  filiponi - na cześć charyzmatycznego pustelnika Filipa, który swój ascetyczny żywot wiódł w okolicach odległego Morza Białego. Przyczyną powstania tej dość specyficznej grupy były podziały, jakie nastąpiły w kościele prawosławnym w 1660 roku. Prześladowani za swoje religijne przekonania rosyjscy starowiercy początkowo osiedlili się w okolicach Suwałk, ale tam z kolei popadli w konflikt z prawem, jako że zgodnie ze swoimi zasadami odmawiali służby wojskowej i rejestracji małżeństw. Władze zaboru pruskiego postanowiły pójść im na rękę - wojsko im darowano, w rewanżu oczekując pomocy w kolonizacji Puszczy Piskiej. Do dziś istniejące miejscowości: Piaski, Onufriewo, Kadzidłowo czy opisywane Wojnowo, to właśnie efekt przeprowadzonej w latach 20. XIX wieku akcji zasiedlania okolic Rucianego Nidy przez starowierców.

Głównym centrum religijnym starowierskiej społeczności było i jest Wojnowo.  Najpierw, w 1836 roku, nad brzegiem urokliwego jeziora Duś pobożny starzec Ławrientij Rastropin założył pustelnię, którą później przekształcono w klasztor męski. W drugiej połowie XIX wieku nastąpił kryzys - wielu starowierców powróciło do prawosławia. Klasztor jednak nie upadł, bo przejęły go starowierskie siostry zakonne. Najwięcej było ich przed wybuchem I wojny - żyły z ciężkiej pracy na roli, opiekowały się osobami starszymi i kalekimi. Dziś [rok 2005] zostały już tylko dwie zakonnice - jedna ma 84 lata, druga 86. Obie są schorowane i już nie mają sił pracować. Pytam ich opiekunów czy to Polki czy Niemki. -Mazurki - pada zdecydowana odpowiedź.

 

Troskliwy gospodarz


Kiedy podjeżdżamy pod klasztor trochę zbija nas z tropu tabliczka "własność prywatna". Na szczęście jest też polsko-niemiecka tablica zapraszająca do zwiedzania. Akurat wychodzi grupa niemiecka - szczerze mówiąc podczas mojego krótkiego pobytu w Wojnowie miałam wrażenie, że więcej tu turystów tej nacji niż Polaków. Ładnie wydane, bezpłatne foldery opisują klasztor w obu językach - po polsku i po niemiecku.

Szczerze mówiąc przyjechałam tu jak do muzeum, ale atmosfera tego miejsca wcale nie jest muzealna. - Po śmierci ostatniej przeoryszy w 1968 roku tereny klasztorne przeszły na własność mego ojca - Leona Ludwikowskiego - opowiada mi Krzysztof Ludwikowski. -Jesteśmy mocno wierzącymi katolikami, ale zobowiązaliśmy się do opieki nad starowierskim klasztorem, a także - do utrzymania na nasz koszt, aż do śmierci, żyjących zakonnic, a potem - do ich pochowania.

wojnowo-cmentarz.jpg Pan  Ludwik od roku nie żyje. Tak jak chciał - jego grób znajduje się na przyklasztornym cmentarzu, w otoczeniu staroobrzędowych krzyży. Dzieło jego życia - opieka nad klasztorem i siostrami spadła na barki syna, wyraźnie zakochanego w tym miejscu. Życiorys pana Krzysztofa trochę mnie jednak zaskakuje. Jak to? Ktoś kto prowadził kancelarię adwokacką w Warszawie rzuca wszystko i przenosi się na stałe na jakby nie było odludzie? Mój rozmówca wygląda jednak na szczęśliwego. Widać, że tradycje rodzinne i wola ojca były i są dla niego bardzo istotne. Poza tym widzi w tym swego rodzaju misję: -To jedyny klasztor starowierców, jedyny tego typu zabytek w Europie. Trzeba go ratować!

Problemem są oczywiście fundusze. Dawniej dostać się na teren klasztorny było bardzo trudno - otaczał go wysoki na 2,5 metra mur, a siostry bardzo strzegły swojej prywatności. Teraz każdy zwiedzający jest tu mile widziany. Biletów wstępu nie ma, ale oczywiście mile widziane są wszelkie ofiary. Po przetestowaniu polecam też pyszne, domowe wypieki synowej pana Krzysztofa (jak widać, to już kolejne pokolenie rodziny Ludwikowskich zaangażowane w utrzymanie klasztoru). Ciasta sprzedawane są w punkcie informacyjnym - dla nas będzie to smakowa ekstaza, dla klasztoru - kolejne złotówki. Ale tak naprawdę najbardziej gospodarze liczą na miłośników agroturystyki. Miejsce jest cudowne - mieszkać można w samym klasztorze (schludne, wygodne pokoiki, przesiąknięte swego rodzaju mistycyzmem), okolica jest urokliwa, do dyspozycji jest łódka na jeziorze, bryczki, konie... Po prostu - iście święty spokój.

 

Pieniądze pilnie potrzebne


Budynek klasztorny (zakonnice mieszkają obecnie w głębi gospodarstwa) wyróżnia się odnowioną elewacją i krzyżami z charakterystycznie przekrzywioną dolną poprzeczką, podpórką pod nogi. Gospodarz objaśnia: - Tak jak i w prawosławiu ta poprzeczka to nawiązanie do dwóch łotrów ukrzyżowanych po obu stronach Chrystusa. Jeden z nich w ostatniej chwili się nawrócił, stąd przekrzywiona belka miała pokazać drogę - jednemu do nieba, drugiemu do piekła. Coś jakby wskazówka na życie...

wojnowo -klasztor 2.jpg Wchodzimy do klasztoru. Na ścianach wiszą stare fotografie. Uwieczniono na nich dawne Wojnowo, widać uśmiechnięte twarze sióstr. - Była wśród nich taka, która wstąpiła do klasztoru mając 13 lat - opowiada pan Krzysztof.

Wchodzimy do części modlitewnej, gdzie uwagę zwraca głównie ściana z ikonami. Nie jest to klasyczny ikonastas, nie ma tu carskich ani diakonich wrót. - To ikony które przywiozły ze sobą siostry. Wszystkie oryginalne! - z dumą mówi pan Krzysztof. Ale zaraz z troską dodaje - Wiele z nich stąd zabrano - m.in. do muzeów w Olsztynie i Lidzbarku. Chciałbym, żeby wróciły...

Najważniejszą ikoną jest centralnie umiejscowiony wizerunek Trójcy Świętej - w końcu pod tym wezwaniem (św. Trójcy i Zbawiciela) jest wojnowski klasztor. Najcenniejszą za to jest licząca sobie prawie 500 lat ikona przedstawiająca Matkę Boską z Dzieciątkiem. -Na razie tylko tę odrestaurowałem - tłumaczy gospodarz. - Stopniowo zajmę się i innymi, ale to drogo kosztuje. Ikony są bardzo zniszczone - zarówno dym ze świec jak i palenie w stojących po bokach piecach kaflowych, zrobiły swoje.  Swoją drogą ikony u starowierców zawsze podlegały skomplikowanym zasadom. Malować (właściwie to ikony się "pisze") mógł je tylko ktoś naprawdę świątobliwy, koniecznie według wzorców bizantyjskich. Ikon nie konserwowano - co najwyżej przecierano wodą lub sokiem z kapusty. Jeśli któraś była zniszczona - spławiano ją z nurtem rzeki.

Na specjalnych podstawkach leżą księgi liturgiczne - to tzw. mineje służebneje. Jest ich w sumie 12, na każdy miesiąc inna.

Pytam jeszcze o potężny, 3,5 metrowej wielkości posrebrzany żyrandol. Okazuje się, że to bardzo romantyczna historia - ufundował go w 1910 roku bogaty kupiec, któremu umarła żona. Liczba świec to wiek kobiety. Doliczamy się 32...

 

Dopóki bije dzwon


Rozmawiamy o obrządku starowierców. Przede wszystkim - nie ma w tej religii  popa, odrzuca się tradycyjną prawosławną hierarchię. Najważniejszą osobą jest nastawnik - cieszący się autorytetem wierny, który znając język starosłowiański śpiewa i prowadzi modlitwy. Mszy jako takiej więc nie ma, bo brak jest wyświęconych duchownych, co jednak nie przeszkadza w udzielaniu chrztów. W przeciwieństwie do klasycznego prawosławia, gdzie wierni żegnają się trzema palcami, starowiercy robią to dwoma. Procesje wokół świątyni u starowierców odbywają się zgodnie z ruchem słońca, u prawosławnych jest odwrotnie. Zasadą u starowierców są liczne posty. Dla tych, którzy je skrupulatnie przestrzegają wypada 200 dni w roku.

Pytam ilu jest starowierców we wsi. Pan Krzysztof się zastanawia... - Na pogrzebach zwykle zjawia się jakieś 40...

Dziś modlitwy starowierców w klasztorze to już rzadkość. Normalnie miejscowi starowiercy modlą się w molennie w centrum wsi. Z kolei siostry mieszkające na terenie przyklasztornym, ze względu na stan zdrowia wybierają zwykle modlitwę w pokojach. Kaplica klasztorna służy teraz wszystkim. -Sugerowano mi, by zrobić tu muzeum, ale to przecież miejsce święte, a jakie ja mam prawo do likwidowania świątyni? Dla mnie obojętne jest kto się tu modli - każdy, niezależnie od wyznania jest mile widziany.

Kiedy potem, już w domu, czytam podarowane mi wiersze Haliny Ludwikowskiej, matki pana Krzysztofa, znajduję w nich słowa które wydają się być mottem Wojnowa:
"To starowierska Częstochowa,
różni wyznawcy ciągną z świata stron,
choć w innym duchu ta odnowa,
dopóty klasztor jeszcze żyje, dopóki bije dzwon".

 

 

Informacje praktyczne (2008 r.):

Dojazd: Wojnowo znajduje się 3 km na południe od Ukty, przy podrzędnej drodze łączącej Uktę z drogą nr 58 (od Rucianego Nidy w kierunku Starych Kiełbonek i dalej do Szczytna).
Agroturystyka: Przyklasztorne pokoje kosztują 35 zł, a za 20 zł możemy wykupić całodzienne wyżywienie. I
nformacje: (0-87) 425 70 30, kom. 0605 657 668.
Internet: www.klasztor.com.pl

Blog - regiony

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!