Image
Image
Image
Image

Na środku krowiego ogona

JASTARNIA


W herbie ma literę J, ryby i morskie fale. Jastarnia to jedna z najpopularniejszych miejscowości wczasowych naszego wybrzeża. Ale nie tylko dla plaż i bogatego w jod powietrza warto tu przyjechać.

 

w centrum jastarnii.jpgW Jastarni trudno się zgubić. Z jednej strony mamy Wielkie Morze, czyli Bałtyk, z piaszczystymi plażami oddzielonymi od miasta pasmem wydm i sosnowym lasem, z drugiej - Małe Morze, czyli Zatokę Pucką. Oczywiście jest wszystko co w nadmorskiej miejscowości być powinno: molo, port w którym cumują kolorowe kutry, latarnia morska no i pensjonaty obwieszone tabliczkami "wolne pokoje" (ew. "brak miejsc"). Główny deptak stanowi ulica ks. B. Sychty - pieniądze idą tu jak woda bo ceny w sezonie do niskich nie należą, a co krok kusi jak nie smażalnia ryb to kiosk z goframi albo lodami "świderkami", reklamowanych też jako "amerykańskie". Wśród sklepów dominują te z pamiątkami i z przecenionymi ciuchami. Wieczorem jest oczywiście gdzie się zabawić, posłuchać muzyki, wypić piwo. 

 

 

 

Morskie opowieści

Nie ma co kryć, że rybacka od wieków Jastarnia, o której pierwsze pisane wzmianki pochodzą z 1378 roku, pod wpływem turystów szybko się komercjalizuje. Na szczęście mieszkańcy nie zapominają o swoich odwiecznych tradycjach, a wręcz z dumą je pielęgnują. Wciąż na co dzień można usłyszeć kaszubski język, którego naukę włączono tu zresztą do szkolnych programów. Nazwy ulic też podawane są dwojako - po polsku i po "kaszebsku". Wszechobecne jest kaszubskie godło - czarny gryf (pół orzeł, pół lew) na żółtym (złotym) tle.

w porcie w jastarnii.jpg Niestety, z łowienia ryb coraz trudniej miejscowym wyżyć. -Kiedyś, w PRL-u miałem narzucone, że muszę złowić 150 ton dorsza. Jak zrealizowałem plan, dostawałem odznaczenie. Teraz Unia Europejska ogranicza mi, że nie mogę przekroczyć 40 ton - żali się jeden z szyprów. Ryb jednak nie brakuje - wędzarnie widać na każdym kroku, a sprzedaż prowadzi się nie tylko w sklepach lecz także przez okna zwykłych domów. Odwieczne uzależnienie od morza widać w miejscowym kościele. Wzniesione w 1932 roku ceglane mury w swoim wnętrzu kryją mnóstwo elementów marynistycznych. Ambona to stylizowana łódź unoszona przez fale Bałtyku, żyrandole przypominają kotwice, oparcia ławek zdobią rzeźbione ryby, a w ogólnej kolorystyce dominuje ulubiony przez ludzi morza kolor niebieski.

Morze od wieków daje byt, ale niekiedy też wymaga ofiar. Stąd też na miejscowym cmentarzu pomnik "Tym, którzy nie wrócili z morza". Dużo o pracy i codziennym życiu "reboków", jak po kaszubsku nazywają się rybacy, dowiemy się odwiedzając zamienioną na muzeum chatę rybacką (ul. Rynkowa 10). Wybudowano ją w 1881 roku z drewna wyrzuconego przez morze (być może, że z zatopionego statku). Kustosz chaty, znany kaszubski poeta Marian Selin, pokazuje mi różnego rodzaju sieci (na każdy gatunek ryb inna), następnie tzw. diabelskie skrzypce (kaszubski instrument z głową diabła), objaśnia również tajniki kaszubskiego haftu (zawsze siedmiokolorowy). Opowiada też o Jastarni sprzed lat - o tym, że z braku koni (nie było jak ich wyżywić) do prac polowych i wyciągania łodzi wykorzystywano krowy i o tym jak Kaszubi w ciągu biegu historii nie dali się ani zrusyfikować, ani zgermanizować.  Uzupełnieniem tych opowieści jest dla mnie wizyta w znajdującym się na drugim końcu Jastarni prywatnym Muzeum "Pod Strzechą", również pełnym ciekawych eksponatów. Jest wśród nich np. sprytna łapka na mewy (przez długie lata ptaki te jedzono) czy kołyska wysypana wysuszoną "trawą morską" (rybacy sprzedawali wodorosty na wypełnienie materacy).

Z samych połowów trudno było wyżyć, tym bardziej że zimą trudno jest łowić. -Dawniej morze zamarzało. W 1966 roku można było iść zimą na piechotę do Szwecji! Teraz kiedy klimat się ocieplił, zamarza już tylko Zatoka - wspomina mój kolejny rozmówca, Władysław Konkel, Kaszub z dziada-pradziada. Nic dziwnego, że rybacy od wieków szukali możliwości dorobienia. W latach 60-tych powszechnym biznesem jastarnian była hodowla norek. -Mieliśmy zarejestrowanych 365 hodowców - wspomina pan Władek. Norki karmiono odpadami rybnymi, gł. głowami dorszy. Interes upadł po tym, jak w skupie zaczęto przyjmować całe ryby i odpadów już nie było. Teraz pan Władek żyje głównie z turystów. Pytam go czy wąska mierzeja nie jest zalewana przez morze. Okazuje się, że wciąż jest to problem! W czasie zimowych sztormów fale Bałtyku dochodzą do 6 m, co sprawiło, iż na przestrzeni ostatnich 50 lat morze w okolicach Jastarni zabrało jakieś 50-60 m lądu. Ostatni raz miasto było podtopione w 1987 roku. Jak się okazuje, konieczne stało się... nasypywanie plaż. Najpierw wykorzystano statki-piaskarki - na brzeg sypano piasek wydobywany z dna. Potem pojawił się inny pomysł - pod biegnącymi mierzeją torami kolejowymi przeprowadzono rury i nimi transportowano piach z Zatoki.

Kiedy pytam pana Władka, jacy są Kaszubi, podkreśla, że pobożni! W sumie widać to choćby po kapliczkach. W samej Jastarni jest ich kilka - ku czci św. Piotra (z figurą z  ołtarza przy którym w 1999 Roku Jan Paweł II odprawił w Sopocie mszę św.), św. Floriana (jak przystało na patrona strażaków - koło remizy) czy stanowiąca prawdziwy zabytek, XIX wieczna kapliczka św. Rozalii - patronki Boru (obecnie dzielnica Jastarni, dawniej niezależna miejscowość). 

Na zakończenie naszego spotkania zostaję poczęstowana tabaką. To atrybut prawdziwego Kaszuba, który wg tradycji powinien trzymać tabakę w krowim rogu. Początkowo bronię się przed spróbowaniem, ale okazuje się że na Kaszubach i kobiety tabakę stosują. W końcu wciągam do nosa niewielką "ścieżkę". Kręci w nosie, ale zapach ma ładny. Z miętą...  

 

 Wyścig z wiatrem

baza windsurfingowa szkoly zdrowia.jpg Tak naprawdę do Jastarni przyciągnął mnie windsurfing. Nie od dziś wiadomo że Zatoka Pucka to świetny akwen i co ważne dla wielu osób - płytki (można dojść pieszo na dystans nawet 800 m od brzegu!). W Jastarni główny "surf spot" to zlokalizowana w okolicach mola, przy campingu Draga "Szkoła Zdrowia" dysponująca zarówno doskonałym sprzętem jak i pełnymi zapału instruktorami (niektórzy z nich to utytułowani zawodnicy). "Po godzinie dziecko płynie" głosi reklama, jak się okazuje jak najbardziej prawdziwa. Pierwsze kroki na desce zaczynają stawiać już kilkulatki, natomiast górnego limitu wiekowego nie ma. Tygodniowy kurs kończy się zwykle zdaniem egzaminu na patent 1. klasy Polskiego Stowarzyszenia Windsurfingu, ale równie dobrze można pójść do grupy zaawansowanej i doszkalać swoją technikę zdając na wyższe klasy, albo uczyć się robiących wrażenie tricków freestyle`owych. Trzy razy w tygodniu instruktorzy Szkoły Zdrowia robią przy molo pokazy windsurfingowych akrobacji (środa, piątek, sobota o godz. 18). No ale wiadomo, największa frajda to szybka jazda w ślizgu, przy silnym wietrze. Można skorzystać z okazji i wypożyczając (za darmo) specjalne urządzenie zmierzyć osiągane przez siebie prędkości.  Jak na razie rekord akwenu wynosi 61,91 km na godzinę!

jastania-chlopaki plyna.jpgTrudno jednak nie zauważyć, że coraz więcej zwolenników zdobywa też kitesurfing czyli pływanie na desce z przyczepionym do biodrowego trapezu specjalnym latawcem. Również i w tym przypadku można skorzystać ze szkoleń przy "Szkole Zdrowia". Co ważne - kite`ciarze mają wydzieloną do swego użytku strefę (Kite Zone), dzięki czemu nie przeszkadzają sobie wzajemnie z windsurfingowcami.

Miłą pamiątką z szaleństw na deskach są zdjęcia, które każdego dnia pływającym w Szkole Zdrowia w ramach programu Fujifilm Surf Spot robi profesjonalny fotograf. Można obejrzeć je w internecie na stronie http://www.fuji.com.pl (zakładka "galeria"), a jeśli zapragniemy mieć odbitkę, możemy ją zamówić w najbliższym punkcie Fuji. Swoją drogą oglądanie zdjęć w internecie to również frajda dla rodziny, która nie jest z nami w Jastarni. -Przynajmniej miałem dowód, że rzeczywiście pojechałeś na deskę - śmiał się śledzący codziennie strony Fuji mój mąż, który został w Warszawie.

 Windsurfing: Szkoła Zdrowia dr Lecha Powolnego, tel. 0602 178 208, http://www.szkolazdrowia.com.pl ; standardowy kurs (22 godz. pływania + wykłady) - 650 zł (w cenie sprzęt, trapez, pianka, kamizelka). Wypożyczenie sprzętu - od 25 zł/godz.  Kitesufing - "Take off" - firma Mariusza Leszczyńskego - kurs 16  godzinny to wydatek 1200 zł.

 


Podwodne tajemnice

Pobyt w Jastarni można wykorzystać także na nurkowanie. Tym bardziej, że w bałtyckich głębiach jest co oglądać! Na początek można zobaczyć podwodą część torpedowni stanowiącej część niemieckiego poligonu z czasów II wojny światowej. Wystający ponad powierzchnię bunkier stoi naprzeciw mola w Juracie, ale z Jastarni też go dobrze widać. Nieco dalej od brzegu, także w wodach Zatoki, na ok. 18 metrach, leży wrak okrętu "Groźny". Na głębsze "nury" pływa się już z Helu, np. na wrak trałowca (ok. 40 m) czy holownika "Abille" (48 metrów). Pełne wrażeń są również nurkowania nocne, organizowane najczęściej koło helskiego portu wojennego, gdzie ogląda się zatopione elementy scenografii z filmu "Quo Vadis" (części kolumn, amfory). Świat morskiej fauny nie jest oczywiście tak bogaty jak na rafach mórz południowych, ale od czasu do czasu można natknąć się np. na węgorza, leżące na dnie flądry, dorsze, bałtyckie krewetki. Jeśli jeszcze nie mamy licencji nurka, nie ma problemu - wystarczy kilka dni i możemy ją zrobić. Wbrew obawom niektórych mogę pocieszyć, że pod wodą nie jest specjalnie zimno (nurkujemy w grubych piankach), a z widocznością - cóż, z tym różnie bywa, chociaż ostatnio było całkiem nieźle.

Do maja do końca października bazę nurkową na cyplu koło portu w Jastarni prowadzi warszawska Akademia Podwodna . Informacje: tel. 0501 49 05 09, http://www.akademiapodwodna.pl. Kurs na podstawowy stopień nurkowy (tzw. OWD) kosztuje 800  zł, ceny nurkowań na wrakach - od 30 do 80 zł.

 

 

 Rowerem na flądrę

Ciągnący się przez 34 km Półwysep Helski Kaszubi nazywają "krowim ogonem". Wystarczy spojrzeć na mapę i od razu wiadomo dlaczego. Jastarnia położona jest mniej więcej w połowie jego długości, co sprawia, że to świetne miejsce dla różnorakich wycieczek. W niewiele ponad godzinę wodny tramwaj dowiezie nas do Gdyni, pociągiem lub autobusem dojedziemy do Helu, gdzie największą atrakcją stało się fokarium, z kolei do pobliskiej Juraty (3 km od Jastarni) dotrzemy choćby na piechotę drogową niby-ciuchcią. Dobrym środkiem transportu jest rower - wypożyczalnie jednośladów znajdują się w różnych punktach miasta. Zresztą ja także korzystam z okazji i jadę na wycieczkę do Kuźnicy (administracyjnie to część Jastarni, podobnie zresztą jak i Jurata).

bunkry kolo jastarnii.jpgWykorzystuję że mój jednoślad ma grube opony i wjeżdżam na terenową ścieżkę przyrodniczą "Torfowe Kłyle". Dzięki tablicom z opisami uczę się rozpoznawać gatunki występujących w tej okolicy ptaków, których później wypatruję z ustawionej na torfowiskach wieży. Nagrodą za jeżdżenie po wertepach są gąszcze jeżyn. Krótkie spodenki wprawdzie nie ułatwiają ich zbierania, ale czego się nie robi by zerwać słodkie owoce.
 

Następny przystanek to znajdujące się pośród nadmorskich wydm fortyfikacje. Powstały w 1939 roku w ramach obrony Rejonu Umocnionego "Hel" przed atakiem ze strony lądu. Do elegancko odmalowanego bunkra "Sabała" można wejść - bilet ma formę przepustki z numerem rozkazu dziennego. W środku stoją prycze, zostawione na stole menażki sprawiają wrażenie jakby ich właściciele odeszli na chwilę np. na apel. Panów najbardziej ekscytuje stanowisko ciężkiego karabinu maszynowego. W pobliżu są też inne bunkry. Oryginalnie wygląda zwłaszcza ten stojący bezpośrednio na plaży. Jego strop wykorzystują... plażowicze.

No ale czas pedałować dalej. Droga przez las okazuje się trudno przejezdna (piach), wracam więc na ścieżkę rowerową (można nią przejechać z Jastarni do Chałup). W końcu są już pierwsze zabudowania Kuźnicy, po kaszubsku zwanej Kusfeld. Mierzeja Helska zwęża się tu do zaledwie 200 metrów! Przy domach widać suszące się sieci, powiewają umocowane na tykach kolorowe chorągiewki służące do oznaczania miejsc połowów. Zatrzymuję się w niewielkim, ale sympatycznym porcie, z którego w końcu czerwca, w niedzielę najbliższą odpustowi na św. Piotra i Pawła (św. Piotr to patron rybaków) wyrusza słynna pielgrzymka rybaków. Na udekorowanych łodziach, przy wtórze pieśni, rybacy i ich rodziny płyną do Pucka, gdzie uczestniczą w mszy.

Zjedzenie smażonej flądry daje mi siły na powrót. Po drodze przystaję jeszcze w okolicach Góry Libek. Określenie "góra" jest mocno na wyrost - chodzi o mającą 12,5 m wysokości wydmę, której nazwa pochodzi od statku "Luebeck" jaki w XVII wieku w tych okolicach zatonął w efekcie wejścia na mieliznę. Rowerem jadę dużo szybciej od samochodów. No tak, zaczyna się weekend, zwiększony ruch, a droga prowadząca przez Półwysep Helski jest tylko jedna i w dodatku wąska. Niestety dojazd samochodem to tutaj duży minus.

Wypożyczenie rowerów: 3-6 zł/godzinę. Skansen fortyfikacji: czynny od 10 do 19 z przerwą 13 do 15, wstęp 3  zł, ulgowy 2 zł. Tramwaj wodny do Gdyni (90 minut płynięcia) - bilet 10 zł, ulgowy 5 zł.

 

Merk w kieszeni 

jastarnia - plaza.jpgTydzień wakacji w Jastarni mija błyskawicznie. W przerwach między żeglowaniem i nurkowaniem udowadniam sobie i swoim znajomym, że poza głównym deptakiem jest tu jeszcze to i oow do zobaczenia. Idziemy np. do latarni morskiej, a po drodze zaglądamy do otoczonego sosnowym lasem Domu Zdrojowego, będącego tak naprawdę 4-gwiazdkowym hotelem, w którego holu wywieszone czarno-białe zdjęcia pokazujące dawną Jastarnię.

Miłym zaskoczeniem okazują się również "merki" - wykonane z mosiądzu monety, które od 2006 roku zostały wprowadzone jako legalna waluta gminy Jastarnia. Nie przeszkadza, że tak naprawdę nigdy takich pieniędzy w obiegu nie było. Merkiem Kaszubi nazywali dziedziczny znak, jakim dawniej, w czasach kiedy wiele osób nie umiało pisać i czytać, oznaczano należące do danej osoby przedmioty (choćby sprzęt rybacki). Ale wracając do merków-pieniędzy. Płacąc 3 zł dostajemy 3 merki. Możemy je wydać w każdym miejscowym sklepie, ale ja przynajmniej chowam je głęboko do kieszeni. Przywiozłam merki do domu - razem z muszelką wyłowioną podczas nocnego nurkowania przypominają mi teraz Jastarnię.

 

 

Informacje praktyczne:

Noclegi: camping Draga, ul. Polna 5 (300 m od miasta), tel. (058) 675 25 55, http://www.jastarnia.com.pl. Na polu namiotowym zapłacimy za każdy dzień 8 zł za mały namiot, 12 zł za duży plus 10 zł za każdą osobę dorosłą plus 1,70 zł opłaty klimatycznej od osoby. Pensjonat Draga w lipcu i sierpniu oferuje 2 os. pokoje (łazienka, telewizor) za 120 zł, w innych okresach taniej. Wyżywienie (3 posiłki dziennie) to dodatkowe 40 zł. Kwatery prywatne w mieście kosztują od ok. 30 zł od os. (za tą cenę zwykle pokój bez łazienki).

 

Informacja turystyczna: ul. Ks. P. Stefańskego 5 (koło stacji PKP), tel. 058- 675 23 40.

 

Internet: http://www.jastarnia.pl, http://www.kuznica.pl

Blog - regiony

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!