Image
Image
Image
Image

Idź, do czarta!

KRAMPUSY (AUSTRIA)

Wyglądają groźnie... Rogate diabły, zwane Krampusami stanowią w Austrii świtę... świętego Mikołaja!


krampusy.jpgNiezależnie w jakim regionie Austrii spotkamy się z Krampusami, będą one w sumie podobne  - dziwne postacie, odziane w futrzane kaftany, w wystruganych z drewna, budzących strach maskach. Najważniejszym elementem owych masek są potężne rogi – zwykle baranie lub kozie, choć zdarzają się też rogi muflona, bawoła czy antylopy. W rękach Krampusa nieodzowna jest rózga albo bat, służące do okazania, kto ma władzę (oczywiście Krampus).

5 grudnia, w wigilię dnia św. Mikołaja, Krampusy pojawiają się na ulicach każdej szanującej tradycję austriackiej miejscowości. Nie najlepiej, jeśli owy 5 grudnia wypada w piątek – to dzień tygodnia, w którym Chrystus umarł na krzyżu. W takim przypadku wesołe krampusowe psoty przesuwane są na dzień następny.

 

Kary dla niegrzecznych


W Karyntii, najbardziej na południe wysuniętym austriackim landzie, najstarsze zapiski opowiadające o Krampusach, pochodzą z roku 1889. Nic właściwie od tamtych czasów w obrzędach się nie zmieniło.

Tak naprawdę diabły pojawiają się po raz pierwszy już około dwa tygodnie wcześniej przed wspomnianym 5 grudnia, ale wtedy dosłownie „na chwilę”, jeszcze bez specjalnych hałasów, jedynie sygnalizując, że obudziły się z letargu i szykują się do hucznej wizyty. Gdy wreszcie nadchodzi stosowny moment, przychodzą w orszaku ze świętym Mikołajem, którym dawniej bywał miejscowy proboszcz, teraz zaś głównym kryterium doboru osoby przebranej w biskupie szaty jest dobry kontakt z dziećmi. Mikołajowy orszak zapowiada Dzwonnik, a towarzyszy mu Mistrz Ceremonii, czyli inaczej Einspieler – elegancik we fraku, w cylindrze, w czarnych spodniach i butach z cholewami, pod muchą, w czarnej masce i z laską. Jego zadaniem jest pilnowanie porządku i uspokajanie diabłów, jakby nie było osobników z piekła rodem, poprzez uderzanie ich po rogach laską. Zjawia się również Dziewka, z koszem wypełnionym jabłkami i łakociami.

Każda rodzina, zwłaszcza taka w której są dzieci, przyjmuje orszak w swoje progi. Święty Mikołaj otwiera mądrą księgę, w której wszystko zapisano, a zwłaszcza dobre i złe uczynki. Jeśli przeważają te dobre – jest szansa na to, by z niesionego przez Dziewkę kosza coś tam dostać. Kto do grzecznych nie należał prezentu nie tylko nie dostanie, ale czeka go jeszcze strach przed porwaniem przez niejaką Petra Babę. Ta budząca postrach wiedźma, zgarbiona, okropna starucha ze słomianymi długimi włosami i w kapeluszu, pojawia się w styczniu przed świętem Trzech Króli. Na co dzień żyje w górach, w niedostępnych jaskiniach i tam właśnie więzi niepokornych porwanych.


 

Krampusy na ścianie


Będąc w Karyntii, warto zajrzeć do  niewielkiej miejscowości Suetschach (zaledwie 20 km od Klagenfurtu) i obejrzeć Muzeum Krampusów. Mieści się ono w tradycyjnym wiejskim domu, zakupionym przez gminę na potrzeby wystawiennicze, a odnowionym siłami chłopców należących do lokalnego Koła Krampusów i spotykających się w budynku raz w miesiącu.

W rogu pierwszej od wejścia izby mamy ołtarzyk. Prosty – jedynie obrazek z Matką Boską i krzyżyk, bo przecież zdecydowana większość tutejszych mieszkańców to katolicy. Na  początek ekspozycji – figurki Krampusów... wypiekane z ciasta chlebowego. Niezwykłą atmosferę podsyca zwisający pod sufitem nietoperz (sztuczny). Na piętrze mamy rekonstrukcję typowej wiejskiej chaty, w której przy stole siedzi rodzina, a zaciekawione dzieci wpatrują się w odwiedzające je postacie św. Mikołaja i krampusowej świty. Jednak najważniejsze eksponaty stanowią maski. Niektóre z nich mają po kilkadziesiąt lat, a ich przechowywanie i konserwacja wymagają sporego trudu, głównie ze względu na mole. Nie są to jednak wyłącznie eksponaty muzealne – gdy nadchodzi stosowny dzień faktycznie się z nich korzysta. Waga pełnego stroju Krampusa to kilka, niekiedy kilkanaście kilogramów.

 

Diabelskie sznapsy


Tradycyjnie dniem Krampusów jest 5 grudnia, ale czarcie pogody organizowane są obecnie przeważnie w weekend, w okolicach tej daty. Kiedy przyjeżdżam do położonego w Styrii (nazwa landu) miasta Bad Aussee, ledwo zdąża się ściemnić, a już widać, że kroi się coś niezwykłego. Wkrótce cała główna ulica roi się od diabłów – swoje delegacje, przewodzone przez Lucyferów z czerwonym językiem, wystawiła niemal każda okoliczna wioska.

Dominują tradycyjne maski – naprawdę stare, przekazywane z pokolenia na pokolenie, albo nowe, choć wykonane według dawnych prawideł. Mimo to widać i nowe trendy – np. „nowoczesne” oczy pulsujące czerwonym światłem żarówki.  Kaftany z najprawdziwszego futra też coraz częściej zastępują kurteczki ze sztucznego misia, choć przepasane tak, jak tradycja nakazuje, czyli ciężkim pasem z kulistymi dzwonkami.

Przygotowania do parady trochę się przeciągają, nic więc dziwnego, że jeden z diabłów zapala  papierosa, drugi serdecznie ściska się z policjantem (być może w cywilu – swoim ojcem), trzeci konwersuje przez telefon komórkowy, grupka innych pozuje do zdjęć. Jest też diabeł-kochanek, całujący się z długowłosą pięknością (maska w całowaniu wyraźnie im przeszkadza), a także diabeł-rzecznik udzielający wywiadu reporterom telewizyjnym.

Wreszcie pochód rusza. Hałas nieziemski (piekielny), bo diabły wyją, krzyczą, ryczą. Co chwila rozlega się też pisk, ale nie diabli lecz niewieści, bo co i rusz któraś z dziewczyn-obserwatorek zostaje przez rogatego stwora porwana. Stanie w pierwszym szeregu licznych gapiów jest dość ryzykowne – orężem diabłów nie są wcale widły, lecz trzaskające bicze. Raz i drugi dostaję końcówką bata po nogach – jeszcze tydzień później mam siną pręgę będącą pamiątką spotkań z Krampusami.

Na chodnikach ustawili się sprzedawcy napojów tzw. rozgrzewających. Można wychylić kieliszek mocnego sznapsa, albo kubek nalanego z termosu grzanego wina.

Krampusy w cywilu to głównie młodzi chłopcy (warunek – pełnoletni). Obserwujący ze mną diabelską paradę Sebastian zna większość poprzebieranych postaci, jednak sam diabłem jeszcze nie był. – To dobry sposób na podrywanie... – stwierdzam. – Niewątpliwie.Może w przyszłym roku jednak zostanę Krampusem? – zastanawia się chłopak... 

Blog - regiony

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!