KIOTO (JAPONIA)
Jedzenie suszi jest dla mnie męką. Raz, że kiepsko radzę sobie z pałeczkami, dwa, że surowa ryba po prostu mi nie smakuje. Tymczasem siedzący obok mnie skośnooki biznesmen popijając sake kieruje swój wzrok ku przechodzącej gejszy. Wieczór w Kioto to doskonała okazja by wczuć się w prawdziwie japońskie “klimaty”.