Image
Image
Image
Image

Na końcu świata

Na końcu świata

ZIEMIA OGNISTA (ARGENTYNA)

Położone w argentyńskiej części  Ziemi Ognistej Ushuaia to najdalej na południe wysunięte miasto świata. Dla turystów stanowi dobrą bazę wypadową na bliską stąd Antarktydę, a dla żeglarzy - port w którym mogą się schronić przed huraganowymi wiatrami, typowymi dla niedalekiego, okrytego złą sławą Przylądka Horn.


 

ziemia ognista - ushuaja - miasto.jpgNazwa "Ziemia Ognista" upamiętnia widok, jaki zobaczyli pierwsi Europejczycy, czyli Magellan i jego żeglarze, którzy w 1520 roku dotarli do południowego krańca Ameryki Południowej. Chodziło o liczne  na brzegach ogniska, rozpalane przez grzejących się Indian z plemienia Yamana. Mimo ostrego, zimnego klimatu praktycznie nie nosili oni ubrań. Ich pożywieniem były skorupiaki, ryby i upolowane ssaki morskie, natomiast sposobem na przemieszczanie się - czółna (stąd też nazywano ich "kajakowymi Indianami", w odróżnieniu od pozostających na stałe na lądzie, polujących na lamopodobne guanaka przedstawicieli plemienia Selknam). Niestety, Indian czystej krwi już nie ma. Do ich wymarcia przyczyniły się głównie choroby, które przywieźli ze sobą biali osadnicy.

Życie tutaj nie jest łatwe. Przez większą część roku przekleństwem Ziemi Ognistej Ushuaia jest albo śnieg, albo porywiste wiatry, do tego dochodzi jeszcze poczucie wyizolowania - wypad do najbliższego miasta to autobusem min. 3 godziny jazdy. Trudne warunki sprawiły, że w końcu XIX wieku Brytyjczycy założyli tutaj... kolonię karną. Wprawdzie skazańców już dawno (od 1947 roku) nie ma, ale więzienie pozostało i już jako muzeum stanowi jedną z głównych atrakcji (w dawnych celach jest m.in. ciekawa ekspozycja poświęcona badaniom antarktycznym). Zresztą trzeba przyznać, że turyści lubią Ushuaia. Przyjeżdżają w okresie tutejszego lata (grudzień-luty), kiedy kwitną kwiaty, kolorowe domy robią wesołe wrażenie, no a dzięki ładnej wówczas pogodzie można docenić urok miasta wciśniętego między ośnieżone góry i rozfalowane wody Kanału Beagle.

ziemia ognista-pociag.jpgTak naprawdę na Ziemię Ognistą, wyspę podzieloną między Argentynę i Chile, przyjeżdża się dla krajobrazów, dziewiczej przyrody i świadomości, że to "koniec świata". Można zrobić sobie zdjęcie przy tablicy informującej, że Ushuaia to miasto na końcu świata, jest muzeum "końca świata", a jedną z atrakcji stanowi wyprawa do parku narodowego i przejażdżka pociągiem startującym ze stacji o nazwie "Koniec Świata". Nawet jedyna szosa jaką można dojechać do Ushuaia, też się w jego okolicach kończy, urywając się… w lesie. Zresztą nie byle jaka to droga, bo końcówka słynnej Panamiericany ciągnącej się przez obydwie Ameryki. Między Ziemią Ognistą a Alaską pokonuje ona 17 848 km!

Inne dystanse również robią wrażenie. Wystarczy spojrzeć na ustawione przy głównej ulicy drogowskazy, ze strzałkami: Berlin - 14105 km, Buenos Aires - 3040 km, Sydney - 9500 km, Biegun Południowy - 3926 km. Za to całkiem blisko, bo ok. 1000 km, mamy do brzegów Antarktydy. Można wybrać się tam przerobionymi na potrzeby turystów lodołamaczami, choć niestety jest to dość droga wycieczka (od 2500 dolarów za 10 dniowy rejs). Najtańszą możliwością, aby zobaczyć niespotykane gdzie indziej śnieżne pustkowia, potężne góry lodowe oraz kolonie pingwinów jest rejs jachtem, choć to już propozycja dla raczej doświadczonych żeglarzy.

ziemia ognista - port.jpgZnajdujący się w pobliżu Przylądek Horn od wieków budził wśród ludzi morza grozę, ale i zarazem ambicję zmierzenia się z jego humorami, które sprawiły że niejeden jacht pozostał w jego okolicach na morskim dnie. Opłynięcie Hornu gwarantuje szacunek ze strony innych żeglarzy, różne przywileje (np. można na jachcie gwizdać, czego normalnie robić nie wypada) i prawo przynależności do prestiżowego Bractwa Kaphornowców. Naszą załogę, płynącą 14 metrowym jachtem "Stary", Neptun potraktował pobłażliwe - w ciągu 1,5 miesięcznego rejsu między chilijskim Valparaiso a Falklandami (w międzyczasie - bez żadnych portów), mieliśmy tylko dwa potężne sztormy z falami sięgającymi 16 metrów (wysokość 5 piętrowego budynku). W momencie przecięcia południka Najgroźniejszego z Przylądków było tajemniczo mgliście, przy czym mijanych pod drodze skał Hornu nie widzieliśmy - byliśmy od nich ok. 200 mil morskich (370 km) na południe. Mimo to i tak był to dla mnie i moich kolegów dzień, którego nie zapomnimy - uczciliśmy go symbolicznym łykiem rumu i zwiększonym przydziałem sucharów (chleb skończył nam się dużo wcześniej). Niedługo potem byliśmy już u bram Antarktydy. W okolicach polskiej stacji polarnej w archipelagu Szetlandów Południowych, pojawiły się w ramach komitetu powitalnego pierwsze pingwiny, ze względu na charakterystyczny pasek pod brodą zwane popularnie "policjantami".

ziemia ognista-latarnia.jpg Tych którzy będą na Ziemi Ognistej, ale ani na opływanie Hornu, ani na rejs na Antarktydę szans nie mają, mogę pocieszyć - w okolicach Ushuaia też są pingwiny. Wprawdzie nie duże, z gatunku pingwinów Magellana, ale warto wybrać się na wycieczkę statkiem do ich kolonii. Po drodze zobaczymy też wyspę pełną kormoranów i drugą - z lwami morskimi (gatunek uchatek, mylony często z fokami), które mimo swojego potężnego tułowia świetnie radzą sobie przy wchodzeniu na skały. Żebyśmy nie zapomnieli, gdzie jesteśmy, w ramach wycieczki przewodnik na pewno pokaże nam samotnie stojącą malowniczą latarnię. Nietrudno zgadnąć jak się nazywa - oczywiście "Latarnia Końca Świata".




Informacje praktyczne:

Podróż: Przelot z Polski do Ushuaia (z przesiadkami na którymś z lotnisk europejskich oraz w Buenos Aires) to wydatek ok. 4500 zł. Można też dojechać z Buenos Aires do Ushuaia  autobusem, ale jest to czasochłonne (nie licząc oczekiwania na kolejne przesiadki - min. 60 godzin w autobusach), przy czym może okazać się, że wcale nie będzie to korzystniejsze finansowo niż samolot.

ziemia ognista -kolonia kormoranow.jpgWizy: dla Polaków niepotrzebne.

Pobyt: W związku z kryzysem ekonomicznym, Argentyna stała się krajem bardzo atrakcyjnym cenowo. Noclegi i jedzenie będą kosztowały nas mniej więcej tyle co w Polsce, albo nawet taniej. Za nocleg w tzw. hostelach zapłacimy ok. 10 dol., za korzystanie z kafejki internetowej - ok. 1 dol. za godzinę.

Kiedy jechać:
Najlepszą porą na odwiedzenie Ziemi Ognistej są miesiące od grudnia do końca lutego. Musimy pamiętać, że jak to po drugiej stronie równika - kiedy u nas jest zimna, tam trwa lato. Niezależnie od pory roku trzeba przygotować się na zmienne warunki pogodowe - normalne, że w środku lata będziemy paradować w koszulce z krótkim rękawkiem, a godzinę później - przyda nam się polar i kurtka przeciwdeszczowa.

Blog - regiony

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!