Image
Image
Image
Image

Sztormiak - przyjaciel na dobre i na złe

sztormiak2.jpgSZTORMIAK - JAKI WYBRAĆ?
Od czego zaczynam pakowanie na rejs? Od sztormiaka! O wielu rzeczach mogę zapomnieć, ale bez niego trudno sobie wyobrazić żeglowanie, zwłaszcza po morzu




Dawniej sprawa była prosta – sztormiaków ogólnie w sklepach nie było, nie było więc dylematu jaki model kupić. W naszej żeglarskiej drużynie harcerskiej radziliśmy sobie pływając w kombinezonach wojsk technicznych, czyli w tzw. OP1, albo w przywożonych z DDRu (Wschodnich Niemiec znaczy się) kurtkach przeciwdeszczowych . Pamiętam, jaka byłam dumna, kiedy dzięki półtlitrówce wręczonej zaprzyjaźnionemu rybakowi udało mi się zdobyć mój pierwszy sztormiak z prawdziwego zdarzenia. Był to typowy żółty rybacki „kondom” (tak się o nich mówiło), mocno na mnie za duży, co sprawiało że przypominał sięgającą kolan sukienkę.

Kiedy już w sklepach to i owo się pojawiło, zafundowałam sobie czerwone spodnie i kurtkę uszyte z podgumowanej ceraty. Pływałam w tym dość długo, a nie mając skali porównawczej do innych wynalazków, byłam z tego ubioru całkiem zadowolona. Przełom nastąpił przed rejsem związanym z opływaniem Przylądka Horn. Powiedziałam sobie:  -Dość! Czas na porządny sztormiak! Wybór padł na firmę Musto. Cena była zabójcza, stwierdziłam jednak, że w ekstremalnych warunkach zbytnie oszczędności mogą się zemścić. Od komfortu żeglowania zależy w końcu nie tylko nasze samopoczucie, ale i zdrowie, życie, rozmaicie pojmowane bezpieczeństwo. Wydanych pieniędzy nie żałuję. Sztormiak się sprawdził i służy mi nadal…

Podobne, a jednak inne

sztormiak5.jpgJaki sztormiak kupić? Zacznijmy od tego, że nie ma sztormiaków uniwersalnych. Czego innego oczekuje od nich ten, kto pływa po jeziorach, na których w każdej chwili można przybić do brzegu, a czego innego żeglarz, który setki mil od lądu musi zmagać się z rozszalałym oceanem. Ważny jest też czynnik temperatury – wybierając się na  turystyczny rejs  w środku lata na Cyklady, niezbyt komfortowo będzie nam w sztormiaku pożyczonym od kolegi z załogi lodołamacza. Na jaki typ ubioru ostatecznie się zdecydujemy, powinno zależeć od tego, w jakich warunkach zamierzamy żeglować.

W wyborze pomogą nam stosowane przez producentów podziały. Wersje sztormiaków, które się najczęściej wyróżnia, to:                                                                                                               
- ocean – na naprawdę ekstremalne warunki panujące podczas trudnych rejsów morskich i oceanicznych;
- offshore – na pełne morze, chociaż ich wytrzymałość jest niższa niż w wersji „ocean”;                         
- coastal – głównie do żeglugi przybrzeżnej, kiedy można uciec przed silnym sztormem do portu;
- inshore – na wody śródlądowe czy zatokowe;
- sport – dedykowane przede wszystkim regatowcom spędzających na wodzie po kilka godzin dziennie.

Oczywiście to podział umowny. Nie znaczy to, że posiadanie sztormiaka „inshore” uniemożliwia jego noszenie na pełnym oceanie. Trzeba jedynie wziąć poprawkę na to, że nie mamy prawa wymagać od niego tego samego, co od modelu wyższej klasy. Na czym polegają różnice?  Głównie na materiale – na trudniejsze warunki  musi być on odpowiednio mocny, a i tak np. na kolanach, łokciach czy ramionach stosuje się dodatkowe wzmocnienia np. z kevlaru.

sztormiak1.jpgRóżne są też udogodnienia, jakie mają sztormiaki. W sztormiakach morskich coraz częściej spotykanym elementem są np. zaczepy pozwalające na wpięcie „wąsów” asekuracyjnych (linek, zabezpieczających przed zmyciem nas z pokładu). Dzięki temu nie musimy już nosić tradycyjnych, zwykle niewygodnych, bo ograniczających ruchy szelek. Inna sprawa, że na śródlądziu  tego typu patent, nie jest zwykle potrzebny.

Różnice widać także w cenach. Jak się można domyślać, wersja „ocean” jest na ogół najdroższa (za dobry, markowy model trzeba liczyć od 3 tys. zł). No cóż, jakość kosztuje. Wiem, pływanie w ubranku przeciwdeszczowym kupionym w sklepie ogrodniczym, też jest możliwe. Tyle tylko, że to tak, jakby porównać malucha do land rovera.

Wodzie mówimy "nie"!


Najważniejszą funkcją sztormiaka jest ochrona przed wodą. I nie chodzi tu tylko o nieprzemakalność materiału jako taką, ale także o różne szczegóły wpływające na tę kwestię. Ważne jest na przykład, aby ubranie miało podklejone szwy – normalne, niezabezpieczone przeszycie sprawia, że dziurki po igle przepuszczają wodę. Dobrze jest zwrócić uwagę, jak została rozwiązana sprawa nogawek i mankietów – specjalne ściągacze powinny uniemożliwić wlewanie się wody do kaloszy czy rękawów.

Trzeba brać pod uwagę, żę zmoczyć nas może nie tylko deszcz czy fala, którą pewnie nie raz dostaniemy w twarz, ale także woda przelewająca się przez pokład i podmywająca nas od dołu. W związku z tym ważny jest krój szotmiaka – spodnie nie powinny kończyć się w pasie  - lepiej, aby były wyższe (przy okazji chronią nerki i korzonki).

sztormiak3.jpgNewralgicznym miejscem jest również kołnierz – nic tak nie wkurza, jak woda lejąca się pod ubranie  właśnie w tym miejscu.  Niektórzy w ramach zabezpieczenia noszą na szyi ręczniki, ale dobry sztormiak jest skonstruowany tak, aby nic na kark nie ściekało.  Dobrodziejstwem jest odpowiednio wysoki kołnierz – chodzi o ochronę nie tylko przed wodą , ale też przed wiatrem  (kołnierz w takiej sytuacji zastępuje również szalik).  Z kolei kaptur powinien pozwalać na takie ściągnięcie, by ciasno przylegał do twarzy, chroniąc jak największą jej część, jednak nie przesłaniając pola widzenia.

Może się zdarzyć, że sztormiak wcale nie przemaka, mimo to jesteśmy pod nim mokrzy. Dotyczy to sytuacji, kiedy pocimy się, natomiast materiał, z którego ubranie jest zrobione „nie oddycha”. Oczywiście materiały „oddychające”  (goretexy, sympatexy i inne „-texy”) są droższe od zwykłych, ale komfort pływania w takich wynalazkach rzeczywiście jest zauważalny. Ogólnie chodzi o to, że oddychająca tkanina nie przepuszcza wody, za to pozwala wyparować kropelkom naszego potu. Działa to jednak pod jednym warunkiem – warstwy ubrania, jakie zakładamy pod sztormiak, też muszą być wykonane z materiałów „oddychających”.

sztormiak4.jpgSama nieprzemakalność sztormiaka to jeszcze nie wszystko. Gdyby tak było, wystarczyłaby zwykła peleryna. Istotne jest, aby był on także nieprzewiewny i tym samym – chronił od zimna. Nawet na wydawałoby się ciepłych wodach Morza Śródziemnego czy Karaibskiego długie stanie na wachcie, zwłaszcza gdy wieje wiatr, może sprawić, że zdrowo (a raczej: niezdrowo) przemarzniemy, doceniając przy tej okazji, co znaczy dobry sztormiak.

Oczywiście dla wielu osób dość istotny jest czynnik ceny. Jasne, że kiedy ma się nieograniczone fundusze, można wybrać produkt znanej firmy, który będzie nie tylko dobry, ale również ładny i pasujący kolorystycznie. Dobre sztormiaki tanie nie są, najprawdopodobniej trzeba więc będzie zastanowić się , ile pieniędzy możemy przeznaczyć na zakup i jakie kryteria wyboru są dla nas najważniejsze. Nie należy się spieszyć z decyzją – lepiej sprawdzić różne modele, aby ostatecznie wybrać coś, co rzeczywiście będzie służyło nam długie lata, dając zarazem pewność, że wydaliśmy pieniądze na coś, co było tego warte.

Użyteczność przede wszystkim


Ważne w sztormiaku są również szczegóły. Koniecznie trzeba sprawdzić system zapinania – suwaki nie mogą się zacinać (oczywiście nie mogą być metalowe, bo zardzewieją), a ich uchwyty  powinny być takie, aby w razie czego móc je chwycić zgrabiałymi palcami lub przez rękawiczki.

sztormiak6.jpgTam gdzie trzeba, powinny być zamknięcia na łatwo odpinane rzepy. Dotyczy to m.in. kieszeni. Te, które są szczególnie narażone na wlanie się do nich wody, powinny mieć dziurki pozwalające na jej odpływ. Na pewno przydatne są tzw. suche schowki, w które bez obaw będziemy mogli schować np. telefon komórkowy, papier toaletowy czy dokumenty, bez ryzyka ich zmoczenia. Przyjemnie jest też, jeśli kieszenie, do których wkładamy ręce, są wyściełane polarem – zawsze to miło, jeśli można choć trochę rozgrzać zmarznięte dłonie. Polar lub jakieś inne ocieplenie to dobry patent także w przypadku kołnierza oraz wnętrza kaptura.

Na pewno przy wyborze sztormiaka nie należy kierować się wyłącznie jego wyglądem. To, jakiej jest firmy, jak również obawy, czy jego kolor będzie pasował do koloru łódki, albo dylemat czy dobrze w sztormiaku wyglądamy, odgrywa rolę drugoplanową. Nie ma jednak co kryć, że jeśli mamy wybór i odpowiednie zaplecze finansowe, zawsze milej jest sprawić sobie coś, co jest funkcjonalne, a równocześnie dobrze się w tym czujemy.

Większość współcześnie produkowanych kurtek wcale nie przypomina już topornych ubranek rybackich – śmiało można w nich iść nawet do eleganckiej restauracji. Dla własnego bezpieczeństwa powinniśmy jednak wybierać sztormiaki w jaskrawych, widocznych z daleka kolorach, co jest przydatne nie tylko w razie wpadnięcia do wody, ale choćby przy pracy na pokładzie. Istotne są też w takich sytuacjach elementy odblaskowe – zwykle są to specjalne paski umieszczane np. na rękawie czy kapturze.

sztormiaki---horn.jpgKupując sztormiak zwróćmy uwagę na jego wielkość. Nie może być on zbyt dobrze dopasowany, choćby nie wiem jak zależało nam na wyeksponowaniu swojej atrakcyjnej figury (o ile takową mamy…). Musimy brać pod uwagę, że sztormiak wykorzystuje się zazwyczaj przy kiepskiej pogodzie, kiedy bywa chłodno, tak więc mając w perspektywie kilkugodzinną wachtę, zakładamy pod sztormiak warstwę (lub nawet kilka) ciepłej odzieży. Oczywiście całość musi być dobrana tak, by nie krępowała ruchów. Coraz częściej pojawiającym się udogodnieniem są stretchowe wstawki, dzięki którym ubranie wygląda zgrabniej , a nie utrudnia różnego rodzaju prac pokładowych.

Wydawałoby się, że wszystko , co można było wymyślić w sztormiakach, już wymyślono. A jednak technologia ich produkcji wciąż się zmienia. Ciekawe, w czym będziemy żeglować np. za 50 lat?



ŻEGLARSKA SONDA

Sztormiaki – na co zwracamy uwagę?


Kpt Jacek Wacławski
- wśród licznych rejsów, jakie prowadził, ma na koncie m.in. rejs dookoła Ameryki Południowej  (z opłynięciem Przylądka Horn i dotarciem do Polskiej Stacji Antrarktycznej), a także arktyczne Przejście Północno-Zachodnie

Dla mnie w sztormiaku bardzo istotną sprawą jest kaptur – idealny to „zewnętrzny”, zintegrowany z kurtką w ten sposób, że woda nie ma jak spłynąć w zakamarki kołnierza.  A w ogóle to jestem gorącym zwolennikiem sztormiaków jednoczęściowych, w których kurtka, spodnie i skarpeto-buty stanowią jedną, zintegrowaną całość.  W sytuacjach ekstremalnych takie kombinezony najlepiej się sprawdzają. Można je szybko założyć  i wyjść na pokład w każdych warunkach pogodowych, mając gwarancję, że pozostanie się suchym. Niestety, trudno taki kombinezon kupić – ja i koledzy z załogi robiliśmy je na specjalne zamówienie.


Kpt. Andrzej Ziajko
- jako kapitan lub załoga stała pływa po morzach i oceanach zarówno na małych jachtach, jak i na żaglowcach

Dla mnie sztormiak ma być przede wszystkim nieprzemakalny. Do tego widoczny, z odblaskami, które pozwalają zauważyć daną osobę przy słabej widoczności. Dobrze też, jeśli ma uchwyt do wpięcia się w „wąsy” asekuracyjne i kieszenie, pozwalające na włożenie do nich ocieplaczy termicznych do rąk. Ponadto istotne jest, by przy tym wszystkim sztormiak był w miarę lekki i zajmował mało miejsca – w końcu to część naszego bagażu, którą np. przy wymianie załóg trzeba spakować, nosić, a przy podróżach samolotem  liczy się przecież każdy kilogram.

To co mi przy sztormiakach przeszkadza, to brak patentu na ich łatwe i wygodne wypranie ze słonej wody. Jeśli tego nie zrobimy, nabierają specyficznego zapachu, z kolei jeśli je upierzemy – powodujemy starcie warstwy impregrancyjnej.


Piotr Kowieski – jachtowy sternik morski
- żegluje zarówno po Mazurach, jak i po morzu

Na co zwracam uwagę? Na kolor!  Najlepiej żeby był żółty lub pomarańczowy…  A tak na poważnie to sztormiak ma być przede wszystkim maksymalnie wodoszczelny. Nie kryję, że dla mnie istotnym czynnikiem zakupu jest cena. Właśnie stoję przed koniecznością zakupu sztormiaka  na rejs na północ Norwegii. Chyba zdecyduję się na sztormiak rybacki jednej z firm  szwedzkich, jako że jest nie tylko tani (całość 650 zł), ale podoba mi się w nim to,  że jest ocieplany i ma sporą wyporność. Według zapewnień producenta w razie czego można w nim przeżyć w wodzie dużo dłużej niż w ubraniach konkurencji.

Co ma jeszcze znaczenie? Funkcjonmalne kieszenie i rękawy – zawsze sprawdzam, czy mają zabezpieczenia przed wlaniem się wody.                                                                                                                                  

SPRZĘTOWE ABC

Vademecum podróżnika

Strefa outdooru

Image
Image
© 2022 Monika Witkowska. All Rights Reserved. Designed by grow!